sobota, 30 kwietnia 2011

Amande.

~~~~

Pierwszy urodzinowy prezent nabrał już formy.

Powstał z niego sweterek na wiosenno -letnie dni.

Z włóczki robiło się świetnie ,jest mięciutka ,delikatna ,zobaczymy jak się sprawdzi w trakcie noszenia.

Mam obawy odnośnie rozwlekania się i mechacenia ze względu na ten kaszmir - oby nie !

Druty:3,5KP
Włóczka Cheval Blanc Amande
Skład: 90% bawełny 10% kaszmiru , 180m/50g
Zużycie : 6 motków
Wzór:zmodyfikowany Soay
Rozmiar:M





Dzisiaj jeszcze wersja bez guzikowa czas się wybrać w poniedziałek w poszukiwaniu ładnego zapięcia ...choć nie cierpię wybierać guzików,za jednym zamachem wybiorę do dwóch pozostałych włóczek.

~~~~

piątek, 29 kwietnia 2011

Po Świątecznie.

 ~~~~

Szybki wyjazd na święta ,szybki powrót ,szykowanie się do majówki czyli kolejnego wyjazdu...

....no i niestety ,plany majówkowe poszły w łeb bo Florka "szczeka" na wszystkich .

Wyszedł lany poniedziałek i inne szaleństwa z kuzynkami ,a że dziecko było głównie pod okiem tatusia to mogło robić WSZYSTKO łącznie z bieganiem po deszczu,czy po trawie na bosaka.

Jak wyjeżdżaliśmy była prawie zdrowa ,ale prawie to wielka różnica....

Najgorsze są noce śpi do 3-4 rano potem ją budzi kaszel ,no i wiadomo kogo jeszcze i tak jak te zombiki próbujemy wyciszyć kaszel i jeszcze się przespać. 

Dzisiaj już było lepiej,dłużej pospałyśmy ;0))

Zapomniałam Wam pokazać moich pomocników przy liczeniu oczek zielonego płaszcza.
Pies tak standardowo leży,jego ulubione miejsce ... bliżej pani już się nie da ;0)))


A tu kilka fotek natury z cyklu: "Co oko zobaczyło" na działce u moich rodziców.

Jak to fajnie ,że była ładna ,ciepła i słoneczna pogoda.






Psu też się podobało - niczym krowa wypasał się na zielonej ,soczystej trawie...bardzo mu smakowała ,ale mleka nie chce dawać ;0)))


~~~~

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Elficki -celtycki.

~~~~


,,A tutaj znowu wiosna się rodzi.Tysiącem kolorów rozkwita w ogrodzie.Ptaki nie dają spać.By poczuć,że coś na lepsze się zmienia, by dodać sobie odrobinę nadziei kupiłam Zielony Płaszcz"
Aneta Lipnicka

Wiadomo już o czym dzisiaj będzie? 
Skończyłam przerabiać zielone "Soft merino".

Kiedy je dostałam od razu wiedziałam co to będzie, jaki wzór wykorzystam ,w głowie od razu powstał zarys całości.

Płaszcz kojarzy mi się trochę z elfami  , to chyba ze względu na tę soczystą zieleń a wzór ,który się w nim przewija taki trochę uproszczony celtycki ;0)

Skończyłam choć nie obyło się bez prucia ,gdy dojechałam do pasa stwierdziłam ,że może być za szczupły i po prostu sprułam i zrobiłam ciut większy. 



Model: Lovegood
Włóczka: "Merino soft" Ice 135m/50g  
Zużycie: 14 motków
Rozmiar: 46
Druty:3,5mm
 
 Płaszczyk prezentuje się tak :
 
A tu kilka szczegółów:


Płaszczyk do właścicielki niedługo wyruszy w długą drogę ,póki co Betti możesz podziwiać na zdjęciach ;0)))

Mam nadzieję ,że się spodoba.


~~~~

sobota, 16 kwietnia 2011

Urodzinowy poranek.

~~~~

Mimo ,że dzisiaj niestety metryka  się zmienia,na dwie takie same cyfry ;0))), to poranek zaczął się dla mnie miło.

Jeszcze w łóżku dopadło mnie moje kochane dziecię z życzeniami i piękną, wypracowaną laurką.

I dzisiaj z czystością sumienia mogę rozkoszować się swoimi urodzinowymi prezentami ,które otrzymywałam już od kilku dni.


Oczywiście prezenty dla dziewiarki musiały być na bank ;0)) i to jakie !!!

Od moich wspaniałych koleżanek dostałam takowe oto cudo nr 1 :



A od Betti przypłynęło cudo nr2  :


Obie włóczki to mieszanki Alpaki z jedwabiem i chyba nie muszę pisać jak się rozpłynęłam pod wpływem ich miękkości ;0)))

 Chyba nawet nie jestem w stanie tego opisać he ,he.

Zrobiłam sobie z nich korale i naszam na szyji i zastanawiam się czy je w ogóle przerabiać i tak pięknie wyglądają ;0))))

A ja w ramach prezentu urodzinowego skusiłam się na kaszmir z bawełną :


Małż  obdarował mnie już duuużo wcześniej i dostałam swojego ,własnego ,wymarzonego mikruska ,mogę go zabierać w torbie ze sobą :0)


Tak więc na więcej prezentów urodzinowych nie liczyłam ze strony małża ...a jednak...dzisiaj jeszcze dostałam taki oto drobiazg :


Mój ukochany ,ciepły bursztyn i jak tu ich wszystkich nie kochać?

Dzisiaj totalna dyspensa , jadę po ciacho z kremem ,takie normalne ,wypaśne i rozpustne będziemy świętować ;0)))

A wszystkim zaglądającym życzę równie udanego dnia jak mój!

~~~~

środa, 13 kwietnia 2011

Ognisty ogoniasty.

~~~~

To robótka z cyklu dla cierpliwych
(rząd liczył ponad 300 oczek),

ale też tzw.telewizyjna ...oczka prawe....oczka lewe....oczka prawe....całe bezkresne morze tych oczek i nie ma się tu co pomylić.

Tak właśnie powstaje ogoniasty sweter.

Druty:3KP
Włóczka :"Linate"CotoLin golden - 50% akryl ,50% coton - 2 motki 100g\780m
Wzór: Ognisty Ogoniasty.
Rozmiar:M



Na początku zaczęłam go na bazie piórkowego ,gdy dojechałam prawie do pasa doszłam do wniosku ,że mi po prostu zjeżdża z ramion ,źle leży i znowu byłam zła jak osa ,że po raz kolejny coś mi nie wychodzi .

Tak więc sprułam i zastosowałam swój osobisty podział ,wzór ,modyfikacje.

Zawzięłam się ,zrobiłam,zblokowałam przymierzyłam i polubiłam ;0)))

Jestem zadowolona!

Sweter jest milusi ,mięciusi szkoda ,że tej włóczki już nie produkują ,mam ją z przepastnych czeluści szafy gdzie czekała na swoje nowe przeznaczenie ,bo pierwotnego oczywiście nie pamiętam ;0))

~~~~

wtorek, 12 kwietnia 2011

Wio-sennie.

 ~~~~
Pogoda sprzyja spacerom ,budzi się nowe życie ..w końcu czuć tą wiosnę i lekkość na karku ,bo z grubej kurtki można się było przerzucić na lżejszy płaszczyk.

W końcu i my całą ferajną wybraliśmy się na łono przyrody ...dzieciaki się wybiegały ,szczególnie ten czworonożny ;0)) w domu padł i żadna siła nie była go w stanie ruszyć.




Mój ząb dał mi w końcu spokój ..wymiękł po tej truciźnie ...hmmm ciekawe co mnie czeka 19 kwietnia , bo idę na wymianę lekarstwa ,w każdym razie do wyznaczonej daty zapominam o tym złośliwym gnomie.

A z drutów sfrunęła taka oto sobie chusteczka:

Druty:4,5 KP
Włóczka : angora gold "Alize" 100g
Wzór:Luna Moth Shawl
 

Dziergana zupełnie na luzaczku jako przerywnik w bezkresnym przerabianiu  nudnych oczek prawych...ale o tym już wkrótce.

Mam nadzieję ,że się przyda na wiosenny wiaterek i przykryje szyję albo ramiona nowej właścicielce.

Już jest w drodze  pewnie niedługo dotrze ;0)

~~~~

czwartek, 7 kwietnia 2011

Co było a nie jest....

~~~~

Dawno nie pisałam o Dukanie ,a jest ku temu okazja ponieważ zbliżam się do końca fazy III czyli utrwalenia zrzuconych kilogramów.

Jestem dobrej myśli ,bo jem coraz bardziej normalnie a waga  od października stoi ,na czekoladę i słodycze też sobie czasami pozwalam,szczególnie gdy jem pyszne obiady w hotelu ;0))

No i  19 kwietnia minie dokładnie rok jak zaczęłam przygodę z Dukanem i myślę ,że on już pozostanie ze mną w jakiś sposób do końca życia .

Pewnego rodzaju nawyki ,produkty ,które polubiłam ,sposób gotowania i najważniejsze świadomy wybór ,kiedy mogę wybieram to co ma mniej tłuszczu ,cukru i wszystkiego od czego znowu bym mogła "spuchnąć";0)

Poza tym mój brat też rozpoczął tę przygodę ,i jak będzie dzielny i konsekwentny to pewnie zajmie mu to jakieś 1,5 roku ;0) 

Ma o wiele lepiej bo mu mamusia i tatuś gotuje ,przyjeżdża z pracy na gotowe.A jak siora wpada ( czyli ja;0)) to oczywiście zaraz coś słodkiego upitraszę według zasad guru.

Braciszek zakupił 9 kg otrąb ,4 kg maizeny i innych specyfików ,czuje się zaopatrzony i duka.
.Nawet w szpitalu oddawał swoje racje żywnościowe kolegom i czekał na dukanową dostawę z domu.
 Schudł 3 kg w ciągu tygodniowego pobytu w szpitalu.



Nie chcę wrócić do tego co było , a było tak:


Dzisiaj mam 22 kg mniej , jestem lekka jak piórko i jest mi z tym dobrze i chcę ,żeby pozostało jak najdłużej właśnie tak:


Wyniki mam znakomite włącznie z morfologią ,cholesterolem itp.

Niestety  TSH  jest  powyżej normy .O dziwo mi podskoczyło, choć raczej spodziewałabym się spadku po utracie kilogramów i braniu dość sporej dawki tyroksyny.

Okazało się ,że muszę jej spożywać więcej ,więc mam powiększoną dawkę o 25mg, na razie 2x w tygodniu zobaczymy.

Pani doktor pogratulowała mi efektów diety stwierdziła ,że jestem laska i tak mam trzymać ;0))) i sama duka.

Nie mam jakichś tam objawów- czuję się dobrze ,ale boję się bo
niedoczynność = tycie.

Może nie mam figury rasowej, wygłodzonej modelki ,no bo i po co?
Z tą wagą czuję się dobrze i nie wierzyłam ,że kiedykolwiek w życiu założę ciuchy M nawet S ( te bardziej rozciągliwe)

że to będzie rozmiar 40/42 i ,że już do końca życia będę  musiała szukać rozmiaru 20 ,18 czasami 16
.
Jestem szczęśliwa ,że mi się udało i że mojej przyjaciółce również ,bo gdy zobaczyła moje efekty też przeszła na Dukana.
Dzisiaj ma 35 kg mniej i zaczęła właśnie III fazę- utrwalania wagi.

Również ma znakomite wyniki ( obie chodzimy do tego samego lekarza ogólnego,kontrolujemy się przez cały czas) ,czuje się świetnie.

Za wszystkich dukających trzymam kciuki ,a tym którzy nie chcą głodować , liczyć kalorii i chcą schudnąć polecam tą dietę , pod warunkiem ,że lubicie mięcho,ryby ,jaja i nabiał  ,bo ja tak ;0))))

~~~~

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Najgorszy tydzień w moim życiu.

~~~~

A sprawcą tego jest oczywiście taki mały ,złośliwy gnom zwany zębem.

Od października z nim wojuję bo ćmi ,były lekarstwa ,było dobrze ,przestał dokuczać i dwa dni przed ostatecznym zapląbowaniem jak mi dał do wiwatu to od razu poleciałam do gabinetu  mimo ,że moja kolej  była za dwa dni ...no cóż nie dało się dłużej czekać.

Moja szczęka się po prostu nie domykała ,bo oprócz ćmiącej siódemki okazało się ,że i ósemka zaczęła fikać ....wyglądało na to ,że po 20 latach postanowiła spróbować dalej wyjść na świat .

Efekt taki ,że spuchło mi dziąsło ,policzek i coś tam jeszcze. Bolała mnie szczęka ,żwacz ,pół jezyka ,policzek ,ucho i głowa.

No i bądź tu mądry i zidentyfikuj u dentysty który gnom tak na prawdę boli siódmy czy ósmy?

Było kolejne lekarstwo ,był antybiotyk w piątek ...już myślałam ,że mam to za sobą ,opuchlizna zniknęła ,mogę jeść ,domykam szczękę .... niestety po dwóch kolejnych nieprzespanych nocach ,kolejnych pigułach przeciwbólowych - dzisiaj byłam znowu  u dentysty

...gnom numer siedem został w końcu zatruty ...

He, he do tej pory myślałam że ząb mnie boli ...ale to było ledwo muskanie ...to co dzisiaj przeżyłam to się nazywa ból zęba,mimo znieczulenia i to solidnego,o czym świadczył wygląd mojej twarzy w lusterku wstecznym ...rany wyglądałam jak Jocker z Batmana tylko mój kącik ust opadł w dół.

Jak wracałam myślałam ,że kierownicę będę gryźć.

Kurcze boje się to początek leczenia kanałowego ...pytanie czy najgorsze mam już za sobą czy znowu będzie tak boleć przy kolejnych wizytach?

Aaa i jeszcze jedna miła wiadomość - ósemka do usunięcia chirurgicznego. ..no ja wysiadam,to nie na moje nerwy tyle "szczęścia" .

Teraz sobie odpuszczę tę" przyjemność" ,muszę odpocząć i nabrać sił na kolejne cierpienie.

No i po co te mądrości rosną? Ja dziękuję za tę mądrość wole być głupia.

Robótkowo nic Wam nie pokażę po prostu bryndza .

Ból nie pozwalał mi nic robić i moje myśli krążyły tylko wokół tego jak przetrwać: 
zjeść ,przekimać trochę i żeby w końcu przestało boleć.

Mam nadzieję ,że gnom został skutecznie zatruty i da w końcu żyć,teraz lekko ćmi jakby mówił :jestem tu jeszcze ;0)

Ech te zęby wystające z gęby ,dobrze ,że mam jeszcze trzy mleczaki z tymi przynajmniej będzie mniejszy ból przy rwaniu ,na razie odpukać są zdrowe ;0)



~~~~