czwartek, 8 listopada 2012

Jesienne wrzosy.

~~~~

Dawno mnie nie było na własnym blogu...hmmm. wena mnie opuściła ,jakiś dołek załapałam i mam ogólną niechęć do wszystkiego.

Pewnie po części to też moje problemy zdrowotne ,które od ponad roku były dla mnie delikatnie mówiąc upierdliwe.

Zaczęło się od żołądka, nawracających biegunek ,wymiotów,przelewania ,wzdęć i porannych mdłości jak kobieta w ciąży ...u mnie to raczej słonica bo w sierpniu minęłyby dwa lata ;0)

Ból pleców ,kręgosłupa ,siadały stawy,zaciskanie w klatce piersiowej ,podwyższona dolna granica w ciśnieniu... no zawsze coś i zawsze źle się czułam.

Było latanie do doktora ,który najzwyczajniej w świecie mnie olewał,traktował jak hipochondryczkę i marudził ,że to od diety( łatwo powiedzieć i zbyć) ,ale badań nie zlecił.

Moja Pani endokrynolog się zlitowała zrobiła mi kompleksówkę i co?

I jajco bo wyniki miałam jak sportowiec.Pełna morfologia ,próby wątrobowe ,cholesterol ,CRP,mocz ,USG itd., itp.... tylko jeden wynik okazał się koszmarny ,który zrobiłam w końcu prywatnie, bo nikt nie chciał o tym słuchać i co wylazło?

Helicobacter- wstrętny, mały, podstępny śmierdziel.

Zmieniłam lekarza ,dostałam końską dawkę antybiotyków ,pomogło ,ale i też wiadomo jak jest po antybiotyku ;0(
Byłam na badaniach genetycznych w kierunku nowotworu ..czekam nadal na wynik.

Potem trafiłam dzięki przyjaźni sieciowej- Ewuś strasznie Ci dziękuję ,że jesteś ;0)) i wiem że przeczytasz ;0))

Do wspaniałego Doktora ,który leczy preparatami ziołowymi. Po raz pierwszy w życiu lekarz nie zapytał z czym do niego przyszłam tylko kazał usiąść ,zbadał a potem powiedział co mnie boli ,co dokucza i jaka  jest tego przyczyna.

Ogólnie ( mimo mojego krągłego wyglądu) jestem niedożywiona he ,he... komórkowo ,mam zaburzoną pracę wątroby ,nerek ,trzustki,jelit ...itd. Główny winowajca to oczywiście tarczyca.

Biorę przepisane preparaty i się oczyszczam ,powoli wychodząc na prostą choć jeszcze pewnie długa droga przede mną. Czasami ciężko jest bo po prostu boli, a nie ma zdrowienia bez bólu niestety .

Pozbyłam się piasku z nerek-przestały boleć  plecy, choć dalej boli kręgosłup i będą boleć stawy bo w nich gromadzą się toksyny odkładane latami.

Za to tyroksynę zmniejszono mi już o 25 mg choć parę miesięcy temu miałam galopującą niedoczynność i TSH dochodziło do 10 mimo zwiększonej dawki leku.

Włosy nadal mam jak siano i wypadają. Cuda wianki nakładałam na nie i wyglądają tragicznie, jakbym zrobiła trwałą taką z lat 80-tych, brakuje tylko grzywki z przedziałkiem na przodzie nawiniętej na dwa wałki ;0)

I tak oto sobie ostatnio żyję,pełna nadziei ,że jest to proces naprawczy i muszę swoje przecierpieć,ale czasami po prostu łapię dołek i nic mi się  nie chce.

Moja Florka też dostaje preparaty dla dzieci i Bogu dzięki ostatnie infekcje, które łapie kończą się po 3-4 dniach właściwie bez leków ...no przy ostatniej gorączce dostała Ibufen i to wszystko ;0)

No ale się rozpisałam i namarudziłam ,a miało być o robótkach a nie gderanie starej baby o dolegliwościach...

Zrobiłam komplet dla pewnej Pani ,włóczka najzwyklejsza bo to podły akryl ;0) ..he ,he jaśniepaństwo w luksusach zasmakowało więc akrylek teraz podły ;0)




Włóczka :"Mimoza"
Projekt :Własny
Rozmiar :uniwersalny
Druty:3,5KP







Komplet można nosić na dwóch stronach i ma dwie faktury





Czapka ma warkocz żeby też pasowała do groszkowego szala ,który pokażę następnym razem ;0)


 ~~~~