~~~~
Dziewczyna nie dawała mi spokoju i musiałam jej zrobić osobiste ponczo. Wczoraj dumnie poleciała w nim go szkoły...znowu Pani Marzenka ją pochwali, bo jest "fanką" maminych udziergów a dziecko chodzi dumne jak paw ;0)
Ponczo to czysty recykling tego co miałam w kartonach. Postanowiłam nie dokupować włóczki tylko wyrobić to co było w pojedynczych bądź niekompletnych motkach.
Zatem nawet nie napiszę z czego robiłam, bo wykorzystałam tam : "Malwę" "Kotka " wiskozowego , Angorę z mojego pasiastego sweterka ,co chyba widać ;0) i ten pasek najbardziej podoba się córuni.
Wykorzystałam też "Sasankę" ,którą mam i mam i podejrzewałam ją o rozmnażanie w kartonie... no i jeszcze zostało parę motków mniej lub bardziej kompletnych.
"Kfiutki" u góry mogłyby być inne ale Florce podobały się właśnie takie ...dalej poleciałam w mojej ostatnio ulubionej kolorystyce.
A tutaj kolorki:
A w kartonie zostały szaro-bure resztki ,takie nie dające się fajnie połączyć ,bo powstało coś jeszcze co "zeżarło" kolory ...ale o tym następnym razem ;0)
~~~~