środa, 27 października 2010

Cappuccino z Chanel.


~~~~
Mam ogromne zapasy włoczki w kolorze czekoladowym i śmietankowym ,to oczywiście był zakup na męskie ponczo gdzie do realizacji nie doszło.

I tak nadprogramowo zalegają u mnie włóczki czekając na natchnienie i odpowiedni projekt na który da się je przerobić.

Tak więc nudna kolorystyka , znowu brązoweee ,a miało być kolorowo ,
ale bardzo podobało mi się to smakowite połączenie ,które kojarzy mi się z pachnącą , czarną kawą z dodatkiem spienionego mleka.

Zawsze też podobały mi się sweterki w stylu Chanel ,proste i to połączenie monochromatyczne bieli z czernią mnie zainspirowało.

Pamiętacie jak pisałam ,że sweter prawie gotowy,bez jednego rękawa sprułam ,bo był za wąski pod pachami?

Nie poddałam się.

Słowem "wypiłam" Cappuccino z Coco Chanel i mam sweterek ,
znów prościutki ,robiony od góry,ciepły bo to włóczka "Czterdziestka" druty 3,5 Addi



Sweterek pasuje mi do wielu rzeczy ,jest uniwersalny ,brakuje mi tylko kieszonek z białym wykończeniem ,ale nie chciałam przyszywać ,bo bałam się,że będzie się sweterek ciągnął .
Musze wykorzystać tutka Renewelt do wrabiania kieszeni ,przy następnej okazji.

Na mnie prezentuje się tak:



Włoczki czekoladowej jeszcze mi zostało ...rany same brązy w tym kartonie ! Poczekają na kolejne natchnienie.

Aaaa i jeszcze jedno ,robiłam notatki jak wykonać taki prosty sweterek od góry chcecie,umieścić opis?

~~~~~~

Wracając jeszcze do spraw domowych dylematu pralkowego nie mam ( na razie) przyszedł pan cudotwórca ,wymienił pompę i pralka chodzi ...według niego jest w stanie prawie idealnym ( zważywszy na jej wiek) i posłuży mi jeszcze dobrych parę lat ...no zobaczymy ,powoli jednak w skarpetę odkładam na nową ,kto to wie kiedy się z domu wyprowadzi w końcu jest pełnoletnia ;0))

Na razie marnie mi to idzie dentysta się o mnie upomniał ,nie żeby mnie coś tam bolało ,ale usunęłam kamień i kazałam zobaczyć co tam słychać ...wiadomo ile to kosztuje.

W dodatku wątpliwa przyjemność i jeszcze trzeba zapłacić -szkoda ,że się na drutach czy szydełku nie da wydziergać plomby spełniającej swoje zadanie he ,he.

No cóż moje nieliczne mleczaki sztuk 3 zachowane w szczęce ,po 40 latach też wymagają liftingu
i nie tylko one ;0)

Nie narzekam , bo plomb przez całe życie uzbierałam aż dwie.
Na szczęście to małe ubytki ,ale trzeba zadbać.
A ja tak nie ciepię dentysty i panicznie się boję.

Od drzwi krzyczę :

"Znieczulenie ,a jak zemdleję to robić wszystko a potem cucić!"

Na szczęście pani Asia jest wyrozumiała ,traktuje mnie jak swoich najmłodszych pacjentów , bo jest też stomatologiem dziecięcym ;0)

~~~~~~