czwartek, 28 stycznia 2021

Większe formy żakardowe.

~~~~~

Po małej wprawce na niedużych formach przyszedł czas na ambitniejsze plany w większej formie.

Wyciągnęłam moje merynosy i na początek postanowiłam wydziergać sweter.

Najpierw spędziłam godziny na wertowaniu stron z wzorami. Dużo gotowych podpowiedzi i fajnych gotowców jest na stronie Dropsa to jest akurat wzór Augusta


Drugi sweter jaki popełniłam to był znany wzór "Zweig". Wykorzystałam do niego włóczkę merynową i Madelinetosh kupioną dawno temu za ciężką walutę czyli dolary😁 Przeleżała  w kartonie kilka lat czekając na odpowiedni projekt.



Dla mojego brata wydziergałam ciepły sweter-bluzę, podwójną nitką Alpaca Drops.



Ponieważ też zamówiłam sobie glany, na które musiałam troszeczkę poczekać ponieważ jestem marudnymi klientem i chciałam aby moje buty miały wszystko czego potrzebuję to wszywano mi zamek (nie wyobrażam sobie sznurowania 20 dziurek za każdym razem gdy wychodzę z domu, a standardowo go nie ma) i je docieplano.
 Jeżeli ktoś jest zainteresowany to polecam, to polska firma Nagaba buty są wykonane ze skóry i trzeba je ułożyć do nogi, cena nie zwala z nóg, a za dodatkową usługę nie dopłacałam. Buty są solidne i zgrabne mimo blach i ciężaru, bo jeden but waży jakby nie było 1kg.


Idealne do sukienki, ale też na podryw.😁
Mimo półwiecza na karku noszę je i budzą wielkie zainteresowanie. Często dostaję komplementy, nawet jeden z panów chciał je dotknąć 🙈
Śmiałyśmy się kiedyś z koleżanką w galerii, że znowu miałam rwanie na glany 🤣🤣🤣


 Zrobiłam więc sobie spódniczkę żebym mogła wyglądać przyzwoicie również zimą 😜


Więcej grzechów żakardowych chyba nie pamiętam, ale żadnego z nich nie żałuję 🤣 myślę, że jeszcze kilka takich popełnię i nie oczekuję rozgrzeszenia.

Nie zanudziłam Was tymi żakardami?

Czekam teraz na wenę aby odpalić druty, bo ostatnio z tym kiepsko, a w kartonie mam  tweedy właśnie na żakardy i marzę o popełnieniu loppapeysa z wełny lettlopi tylko nie mogę zdecydować się od lat na kolory 🙈 

Czy ktoś robił z tej wełny? Jak się sprawuje w użytkowaniu? Szepnijcie słówko czytałam, że jest magiczna w swoich właściwościach.




piątek, 22 stycznia 2021

Kubki to moja słabość.

 ~~~~~

Ciężko mi jest się opanować by jakiegoś fajnego kubka nie przywlec do domu. Często też nie są to najtańsze kubki jakie chcę posiadać, do nich należą właśnie porcelanowe kubki z Muminkami. Na razie posiadam jeden porcelanowy i zapewne nie ostatni 😁 ponieważ wszystkie są śliczne, a nie mam jeszcze właściwie z Muminkiem tylko z panną Migotką o innych bohaterach nie wspomnę.


Ten kubek z Migotką przybył do mnie z Danii, a odebrałam go u mojej psiapsióły Mani, zresztą też fanki Muminków ( zazdroszczę jej kolekcji porcelanowej 🥰) w Niemczech i kojarzy mi się z fajnie spędzonym czasem i pięknymi widokami w Holandii.




Piękne te plaże nad morzem Północnym można chodzić godzinami, dla mnie niezależnie od pogody. Tęsknię.


W tym roku na Gwiazdkę dostałam za to metalowy kubek Muurla z Muminkami, który przydaje się na spacerach.

Marzy mi się jeszcze porcelanowy kubek, taki letni, bardziej zielony😜 np.: z zatoką Muminków, Włóczykijem czy samym Muminkiem, wybór jest zawsze trudny no i w tym wypadku dosyć kosztowny.😔

Mam kilka ulubionych kubków w swojej kolekcji. Dbam o nie i raczej nie tłukę, żal mi się z nimi rozstawać jeżeli się wyszczerbią, większość z nich wiąże się z jakimiś wspomnieniami.

Niestety prawie pusta półka jest już zapełniona i powoli pęka w szwach, a nowe kubki kuszą nie tylko zdobieniem, ale i kształtem.

Tu są moje baryłeczki, ostatni to tegoroczny prezent od koleżanki Iriny😜



Mam też kubki z motywem zwierzęcym 😁



Są też filiżanki, pierwsza przywieziona z Ukrainy z lwowskimi wspomnieniami 🥰  i moja mniejsza baryłeczka na poranną kawę.


A ten kubek jest wyjątkowy 🥰 dostałam go na Święta od mojej przyjaciółki, z dobrą energią, bo od razu pomyślała właśnie o mnie widząc go w sklepie. Jest na nim dorosły sznaucer czyli mój Toffik i jeszcze głupiutki szczeniak, co prawda nie sznaucerowaty, czyli Benji 😊 który ostatnio targa moje trapery za sznurowadła 😄



Zapewniam Was, że to nie wszystkie kubki które posiadam 🤣 są jeszcze sweterkowe, świąteczne, z psami, ze Starbucksa....
Zapewne będą się tu przewijać od czasu do czasu 😉
 No co ja zrobię jak lubię skorupy prawie na równi z włóczkami.

Przyznajcie się czy też macie jakieś słabości oprócz kupowania włóczek?
I żeby nie było włóczkę też nabyłam, właśnie przyszła.

Na co ?  Nie wiem, bo mam przecież kryzys, ale była w promocji i jest taka ładna 😂


To włóczka merynosowa, skarpetkowa, ale aż żal na skarpetki choć kupiłam z takim zamiarem. Na razie delektuje się kolorami bo nie mam na nią pomysłu 😊

środa, 20 stycznia 2021

Męskie skarpety zrób.

 ~~~~~

Ktoś komuś obiecał z wielką radością i niefrasobliwością, że ja wydziergam skarpety.

Małż oznajmił, słuchaj Witek dzwonił i prosił, żebyś zrobiła dla jego kolegi skarpety, bo ma artretyzm a na rynku takich wełnianych nie mógł dostać, zrobisz prawda?

Co? 

Kurczę No....i tak zostałam postawiona przed faktem i zero informacji. Jakie duże, tęgie, długie, grube?

Nic, kompletnie nic .....noooo skarpety męskie zrób.



Jak ja „lubię” takie akcje. Siedzę i dziergam i moja frustracja rośnie i rośnie, nie podobają mi się są duże, wydają się jakby na stopy Hobbita,  nie wiem czy będą dobre. Dziergam parę rzędów i rzucam w kąt. Każę mierzyć ... słyszę: będzie dobra, dziergaj. Nie ufam, jestem podejrzliwa.

Jedna gotowa, wyprana... mierz.... słyszę: Co, taka duża ?
😤😤😤
Wiesz co ? Spruję a ty zrobisz na pewno lepsze, bo obiecałeś.
Nieee, dobra jest skarpeta rób drugą.
Robię, ale irytacja sięga zenitu.


Ukończyłam, para jest zrobiona. Włóczka Opal druty 3,5 mm, podwójna nitka.


Drugiej pary nie zrobię, miały być dwie, druga cieńsza, nie ma mowy, spruję co zaczęłam!!!



Rzuciłam tylko: ciekawe czy za włóczkę chociaż zapłaci, bo ja jestem tylko marnym wyrobnikiem, a oni nie mają pojęcia ile rękodzieło może kosztować, bo samo się robi między garami a odkurzaczem.

Efekt tego przymusowego dziergania jest taki, że mam ogromny kryzys drutowy, patrzeć na nie nie mogę.
 Czego się nie tknę mam wrażenie, że jest za duże, beznadziejne i do bani.

Przeszłam jak huragan przez moje robótki, w ręce wpadł mi mój ostatni czerwony sweter.

Był 

Był fajny......poszedł w niebyt, był za duży !


Wyciągnęłam z szafy jeszcze dwa inne swetry by dać upust frustracji i nie rozwalać mebli, ale późno już było więc jeszcze ocalały. Rano mi trochę przeszło.
Mam na druty focha, wyniosłam wszystko na strych.

Ale przegląd szafy i tak zrobię i prucie będzie 😜 widziałam tam parę nie noszonych trupów, narazie się i do tego zniechęciłam.

Wam życzę jak najmniej irytujących sytuacji i oby dzierganie zawsze było przyjemne i sprawiało radość.