.... bo wakacje w tym roku mnie wymęczyły.
Dawno mnie tu nie było i nie pisałam.Dziergać coś tam dziergałam i jak cyknę fotki to pokażę co ;0))
Nie odpoczęłam za bardzo, bo nie było właściwie okazji poza jednym tygodniem tych wakacji kiedy zostałam SAMA w domu.....o jak było bossko...wstawałam kiedy chciałam ,gotowałam kiedy chciałam ...cisza ,spokój a potem zaczął się młyn.
Wyjazdy ,przyjazdy ,pilnowanie dzieci sztuk 4 i nie mogę się ogarnąć.
Mój osobisty dzieć zaczął chodzić na półkolonie do szkoły, a ja wreszcie chyba zaczynam wracać na właściwe tory i we właściwy rytm.
Jak to dobrze ,że już koniec wakacji i jestem w domu.
Choć czekają nas wizyty u specjalistów wszystko się zwala na raz, ale cóż trzeba odwiedzić i stomatologa, i ortodontę, i endokrynologa i pediatrę bo kolana dzieć pozdzierał masakrycznie.
Co podeschnie i się zasklepi paprząca rana ,to przychodzi z zerwanym strupem i krwią płynącą do skarpetek, a mnie słabość ogarnia bo straszliwiem wrażliwa na krew...
....no słowem - w domu codzienna proza życia ;0)))
~~~~