czwartek, 25 kwietnia 2013

O kapeluszu.

~~~~

A właściwie to o czapce będzie ,wzór nazywa się " About a Hat" .

Moja czapa to krasnalka, pokochałam krasnalki odkąd zrobiłam drugą wersję osy ,mniej żółtą ,osobistą( pierwsza,ta po lewej była dla chrześniaczki). Ot taki King Size dla każdego ;0)

Nie lubię nosić czapek nasuniętych tylko na połowę głowy ,marznie mi czoło i wyglądam idiotycznie ,ale takie krasnalki mogę naciągnąć po linię brwi wtedy jest mi ciepło i przytulnie.

Mało tego osę noszę na dwie strony lewą i prawą w zależności od tego jest bardziej miodowo-brązowa albo brązowa.



Tu moja mała modelka w prezentacji ;0)


To tyle o mojej zaległej,zimowej czapie a teraz czas na nową ;0)

Czapa powstała z "Jeansa" ,musiała być to nitka z bawełną, bo ma być na ten czas wiosenny.

Po moich perypetiach zdrowotnych od razu nadziałam oczka na druty i ją wydziergałam.

Używam jej wychodząc z siłowni po zajęciach na rowerach.

Czasami ludzie patrzą na mnie jak na wariatkę ,ale cóż dla mnie zdrowie ważniejsze niż przewianie mokrej głowy i nie tylko ;0)

Na dworze ciepło słońce a baba wychodzi w polarze ,czapce i czasami jeszcze kurtce soft shell, przemykając się szybko do samochodu ;0)










Wzór: "About a Hat"
Włóczka : "Jeans" YarnArt
Druty:3,5 i 4 KP













Czapę bardzo lubię ,miękko się układa ,jest grubaśna bo zrobiona z dwóch nitek razem, na głowie nie jest płasko tylko coś się dzieje no i jest przydatna ;0)
Nie za bardzo lubię się w jasnych kolorach ,ale ten niewielki dodatek ulubionej czerwieni w czapce zmienił wszystko.

O dziwo pokochałam również moją zimową kurteczkę w kolorze Nude z przepiękną, malinową podszewką.

Kupowałam ją bez przekonania ,ale w innym kolorze nie było a krój mi się podobał ,teraz cieszę się ,że nie było innego wyboru ;0)



~~~~

środa, 24 kwietnia 2013

Po długiej przerwie.

~~~~

Miałam się ogarnąć i zaraz po świętach napisać, a tu już myślimy o majówce, a wpisu nadal nie ma.

Jak Boga kocham ktoś mi ten czas kradnie, to nie możliwe ,że on tak szybko leci.

Florka świątecznie sprzedała mi swojego wirusa. Młody, silny organizm po trzech dniach bardzo wysokiej gorączki podniósł się ...a matka?

Padła na dobre, 10 dni ten wirus mnie męczył niemiłosiernie. Wylądowałam na EKG, bo myślałam ,że mam zawał,ból w klacie ,ciśnienie też strasznie mi spadło i zimny pot mnie oblewał, potem nie mogłam łba dźwignąć z poduszki i nawet "rzucić" okiem w bok, bo ból przeszywał mi gały i mózg.

Skapitulowałam i musiałam przyjąć antybiotyk.Nie lubię ich brać,robię to rzadko i to już ostateczność, dla mnie to jak wrzucenie granatu do pokoju w celu zabicia muchy,takie samo sieje spustoszenie. ;0)

A tak się cieszyłam ,że w tym sezonie byłam zdrowa, to na koniec powaliło mnie na maksa raz a porządnie :0)

Do tej pory pokasłuję szczególnie po wysiłku fizycznym ,bo się wysilam ;0)

Czas muszę dzielić teraz między robótki a ruch.

Zima była długa ,kondycji zero więc od 2 miesięcy chadzam rozciągać mięśnie i bolący kręgosłup oraz na rowery, po których wychodzę zjechana jak klacz po Wielkiej Pardubickiej.

Stałam się fanką indoor cyclingu .

Na pierwszych zajęciach myślałam ,że zgon zaliczę i nie było takiej siły by mi dupsko z siodełka poderwała, a teraz z miłą chęcią lecę 2 razy w tygodniu i dupsko z siodełka podrywam ;0)

Uwielbiam to zmęczenie ,satysfakcję ,że dałam radę,wyzwoliły się we mnie endorfiny i chodzę szczęśliwa z uśmiechniętą japą.

Mam znowu dostęp do neta, bo niestety od miesiąca jak nie dłużej pojawiał się i znikał oczywiście w najmniej odpowiednim momencie. Serwisanci powymieniali chyba co trzeba ,szukali przyczyny ,podobno nie znaleźli ale na szczęście odpukać zaczął działać i niech tak już zostanie.

~~~~

No to się "nagadałam" , czas wspomnieć co się właściwie dzieje ;0)

Dzieją się po raz kolejny falbanki ,zostało już ich niewiele tylko długo trwa.


Nadziało się sporo sukienko-tunik ( niestety nie pokażę w okazałości)


A poza tym ostatnio narobiłam iście "wiosennych" wyrobów w postaci czapek ;0)

Poprzestawiały mi się zupełnie sezony, bo teraz myślę nad swetrem z "Nepala".

~~~~