środa, 6 lipca 2011

Wycieczka do Gdyni.

~~~~

Pogoda u nas w week end była paskudna ,deszczowo ,ponuro i zgniło.
W niedzielę rano postanowiliśmy porzucić nasze miasto i udaliśmy się na północ.Po drodze lało ,ale jak dojechaliśmy do Gdyni okazało się ,że jest całkiem znośnie.



Wiatr był całkiem nie duży w porównaniu z tym co pamiętam z lat dziecięco -młodzieńczych, bo tu spędzałam większość wakacji u moich kochanych dziadków,których już nie ma.To taka trochę podróż sentymentalna ,bo chyba ostatnio tam byłam na pogrzebie babci.





Przejeżdżaliśmy koło domu moich dziadków,no nie da się inaczej skoro mieszkali na Morskiej ,teraz trochę ,żałuję ,że tam sprzedaliśmy to mieszkanie ,ale cóż taki life ,takie okoliczności,wybrałam Toruń.

Jak dla mnie prawie nic się nie zmieniło ,nadal rozpoznaję ulice i wiem jak i gdzie dotrzeć ,zresztą Gdynia jest prosta ;0)

No i najważniejsze- nie padało ,kurtki przeciw deszczowe założyliśmy gdy płynęliśmy na Hel bo była duża fala i mieliśmy morską bryzę na twarzach i nie tylko ;0)


Gdy dotarliśmy na miejsce wyszło słońce i wiatr się uspokoił ,zaliczyliśmy plażę i nawet spiekliśmy sobie twarze.Ja profilaktycznie schowałam się na statku ( a właściwie tramwaju wodnym ,kiedyś go nazywali wodolotem ,no przynajmniej moi dziadkowie) za to Florka została z tatą na "tarasie" ,jak dopłynęliśmy do Gdyni wyglądała jak indianiec;0)


Na koniec naszej wycieczki poszliśmy do akwarium gdyńskiego ,bo to był główny cel podróży.

Poczułam się jak w egzotycznych wodach i wcale nie musiałam nurkować.Cuda ,cudne kolory -bajka.








Florentynie podobała się cała wycieczka -wszystko !


W drodze powrotnej padła i spała ...no nie dziwie się w końcu wstała o 7 rano a położyła się koło 23 i tyle wrażeń.

A ja w wolnych chwilach co robiłam? Oczywiście dziergałam ;0)
W wodolocie wzbudziłam zainteresowanie i podziw u starszej Pani ,która zamiast podziwiać widoki patrzyła jak zasuwam na drutach.Stwierdziła ,że też dzierga ,ale tak szybko to w życiu nie widziała by ktoś dziergał ;0)

Na open'era nie pojechaliśmy pies czekał na nas w domu trzeba było wracać ;0)


Dzielny, mały zwierz powitał nas w domu wielką radością i swoimi "śpiewami" -jak miło wracać gdy ktoś na nas czeka i tak radośnie wita ;0))
~~~~~~