sobota, 9 września 2023

Po Drutozlocie.

 ~~~~~~

Ostatni czas, a właściwie trzyczas był dla mnie bardzo intensywny, dlatego też jest mniej postów. Kompletnie nie miałam czasu, czasami kradłam czas by trochę podziergać, więc materiał do pokazania będzie.

Pierwszy praca zawodowa. Mój urlop musiałam zaplanować tak by mieć czas na ostatnią prostą przed Drutozlotem.

Wiązało się to z tym, że trzeba było podzielić pracę i zastąpić wszystkich, którzy urlopowali, obsada w pracy była mała więc pracy dużo, padałam na pysk, łzy też były i po 10 godzinach pracy chęć zabrania torebki i nie wrócenia w dniu następnym.

Drugi czas to Drutozlot, który zbliżał się wielkimi krokami i przygotowań, postów w SM, dopięć na ostatni guzik, zamówień potrzebnych materiałów itp też sporo…..No jest przy tym dużo pracy, po to by ten dzień był jak….. Gwiazdka dla dziewiarek 😜

Trzeci czas (choć doba jest ograniczona, a o domu w ogóle nie wspomnę) to Królowa Owca czyli przygotowanie stoiska, co zabrać, ometkować, popakować i przewieźć.

Czasami się zastanawiałam, czy mam trzy życia 🤣

Udało mi się wyjechać na całe cztery dni urlopu gdzie i tak byłam ciągle pod telefonem czy internetem, którego praktycznie nie było 😜 


Wsi spokojna, dziękuję za mgły po burzy i krótkie wytchnienie i miłe spotkanie.
Na plaży, nad jeziorem, w środku lasu obok mnie dziergała Pani zagadałem, że my ten sam team „bez robótki nie jadę” 😉
Przyglądała mi się od jakiegoś czasu i zapytała: pies mi jakiś znany, a pani nie udziela się w internecie? Odpowiedziałam, że trochę i jakie było moje zaskoczenie kiedy usłyszałam: a Pani to jest Mao? 😁
I takim sposobem poznałam Lucynkę z Elbląga. Góra z górą się nie zajdzie, a dziewiarka z dziewiarką w środku, lasu nad jeziorem tak 🤣
Lucynko jeżeli czytasz pozdrawiam serdecznie.

A potem był Drutozlot




Mnóstwo wrażeń, kolorów, spotkań, uścisków i śmiechu.


Istne szaleństwo, które wynagrodziło trud zmagań.

Wiem, że warto dla Was pisać, bo czytacie choć nie komentujcie. Jesteśmy pokoleniem blogów, które niestety zamierają i forów. Maranciaki też mnie odwiedziły 😜 dziękuję za wszystkie pogaduchy i za to, że zechciałyście podzielić się ze mną swoimi emocjami. To był fajny czas.


W niedzielę dla mnie czas zwolnił, nogi bolały jak po weselu, słońce grzało, a ja nic nie musiałam …..
Cieszyłam się chwilą, bo dzień następny niestety zbliżał się i budzik 5.30 wyrywał z błogiego snu. I znów jestem w kieracie szybkiej rzeczywistości.

Póki co przeglądam włóczki, myślę co tu wydziergać np. z takiej nowości


Sprawdzam czy żakard też będzie dobrze widoczny. Jeszcze nie wiem czy połączę dwa kolory, czy wydziergam dwa jednolite swetry. Jesień idzie, szybko ciemno będzie, ten czas dzierganiu i serialom będzie sprzyjać jak nic.
Znowu zanudzę Was skarpetkami, bo się rozeszły po rodzinie i znajomych 😉
I mam jeszcze kilka pomysłów nie tylko skarpetkowych choć włóczka będzie skarpetkowa, tylko na razie dumam nad połączeniem i kolorystyką.

Dzisiaj u mnie szybki obiad bakłażan z papryką, pomidorami, tofu i dużą garścią pietruchy, podany z ryżem.



Na dworze suszą się swetry, a ja wracam do swoich rozważań dziewiarskich i przeglądania włóczek.

Miłego dnia.