niedziela, 29 sierpnia 2010

Podróżowanie na dukanie.

~~~~
Jestem ,wróciłam ,odpoczęłam ..... Trudny to był czas dla mnie jako dukanki ,najpierw było wesele,potem wyjazd.

Na weselu wypiłam nawet kieliszek szampana i wina z wodą mineralną , a potem unikałam wszelkich ziemniaczków ,fryteczek ,kotlecików,ciast i tortów ...oj trudno było.

Na moje szczęście  wesele było w Brodnicy , a więc w regionie zasobnym w ryby, oddałam się więc sandaczom ,pstrągom i węgorzom wędzonym ,były ryby po grecku i w galarecie więc przeżyłam.

Waga pokazała tylko 400g więcej następnego dnia , pomyślałam nic to w parę dni się z tym uporam.

Moja panna wręczała kwiaty ,baardzo podobał jej się Pan Młody i welon Panny Młodej.

Oczywiście też chciała swój , trzeba było coś na to poradzić i na okoliczność imprezy serwetka stała się welonem -co widać na załączonym obrazku.


Bawiliśmy się ... no nie do białego rana ... ale do 1 w nocy tyle Flora wytrzymała.

Po weselu przyszedł czas na wyjazd ,postanowiliśmy wyruszyć na Mazury ,odpocząć w końcu wspólnie.

Oczywiście dla mnie znowu problem co ja tam będę jeść? 

To już nie jeden dzień , czy noc tylko cały tydzień.

Przewertowałam blogi z przepisami i chociaż częściowo postanowiłam się przygotować do wyjazdu.Szukałam czegoś co mogę ze sobą zabrać.

Najpierw upiekłam muffinki śniadaniowe (te jasne z sezamem) i  muffinki słodkie na coli light (te kakaowe),żeby nie było pokus a wiedziałam ,że będzie trudno bo i @ się ze mną pakowała ;0)


Muffinek śniadaniowych wyszło mi 12 sztuk ,były pyszne i starczyły mi na 4 dni.Słodkich wyszło 9 sztuk ,starczyły na 2 dni bo oczywiście Flora też się do nich podłączyła ;0)

Zrobiłam sobie również mielonkę słoikową


Do lodówki zapakowałam też chudą wędlinę i paróweczki z "Sokołowa" , chude , zrobione z 98% szynki ,można takie dostać paczkowane,jogurty i kefiry light -te słodkie ,oraz otręby.
Resztę  potrzebnych produktów postanowiłam kupić na miejscu.
Zabrałam również moją osobistą ,małą patelachę teflonową i tak uzbrojona ruszyłam na wakacje.

Jak było? Cuudownie ,cisza ,spokój ,jezioro i komary he ,he.

Pogoda była różna i trochę deszczu i wiało ,i słońce i burze... jak to w naszym klimacie.

Ja uważam ,że na wakacjach zawsze jest pogoda -obojętnie jaka by nie była.Jak nie dało się siedzieć nad jeziorem ,bo padało - zwiedzaliśmy np.Wilczy Szaniec,pałac w Sztynorcie,nie dokończone śluzy.


Zaskoczyła mnie wielkość tych budowli i bunkrów ,innowacyjna technika jak na tamte czasy i to ,że przecież nikt tam nie przyjechał z gruchą betonu i nie wylał tego.

Zbieraliśmy jeżyny w lesie ,wędrowaliśmy po okolicy ,
a w Puszczy Boreckiej właśnie był wysyp grzybów i takie oto okazałe borowiki rosły.
Była też podróż Białą Flotą po jeziorach,czas na dzierganie też był.
Słowem odpoczęliśmy.



Zdjęcia niestety tylko cykane komórką ,bo małż tak się pakował ,że aparat zostawił w domu ,z akumulatorkami ,wypasioną, pojemną kartą na zdjęcia ,ładowarką itp... 
 
~~~~
Z obiadami było różnie ,najczęściej przypadkowo gdzieś w knajpach i tu dla mnie tragedia ,nasze masowe żywienie nie jest dla nas Dukanek niestety przyjazne.Najczęściej piłam kefir na zabicie głodu,a potem gdy wracaliśmy po prostu jadłam swoje rzeczy ,albo w ostateczności dobrą na wszystko jajecznicę .

Znalezienie sałatki choćby w pizzerni czy innych przybytkach , graniczyło z cudem ,pomijam już te wszystkie sosy i dodatki.

W menu były ryby napis głosił ,że z patelni ,grilla i pieca ...niestety rzeczywistość pokazywała ,że tylko z patelni z głębokiego tłuszczu.

Skusiłam się na barszczyk z pierożkami , sznycel drobiowy z surówkami ,jakieś tam warzywa gotowane bez dodatków ,gdzie i tak większość stanowiły ziemniaki , kartacze...no szału nie było.

Tak więc to niedozwolone żarcie się zdarzyło pomyślałam -trudno będę dukać dłużej.

Po powrocie bałam się wleźć na wagę. Zamknęłam oczy i poczekałam  , aż waga wszystko odczyta  , a potem nieśmiało spojrzałam w dół .... kurde z niedowierzaniem weszłam znowu na wagę...okazało się ,że mam 1,4 kg MNIEJ niż przed wyjazdem i takim sposobem do celu zostało mi zgubienie tylko 1kg !

KOCHAM TE WAKACJE !!!


No i podsumowanie miesiąca:

zgubiłam w tym miesiącu 3 kg

w sumie jest mnie mniej o : 16kg
14cm w biodrach
15cm w pasie
10cm w udzie
6cm w łydce
11cm w biuście.
~~~~

A teraz wskoczyłam w wir przygotowań przed rozpoczęciem Roku Szkolnego ...wypadałoby dziecko zaopatrzyć w podręczniki ,zeszyty  i inne akcesoria niezbędne do zdobywania wiedzy oraz w coś w czym to wszystko można by nosić.

Przecież to już koniec wakacji i nowe obowiązki nas czekają.

~~~~