~~~~
Rany zabierałam się do tego eksperymentu jak do jeża.
Wełnę na próbki mam ,barwniki chyba już rok jak nie lepiej leżą i czekają, przeleciało jedno lato ,które sprzyjało schnięciu włóczki ...nastało kolejne i nagle olśnienie.
Kurcze chata wolna,chłop nad jeziorem, dzieć na koloni- wraca w niedzielę, więc to jedyna okazja by spróbować poszaleć z farbami ,włóczką ,gotowaniem czyli po prostu z farbowaniem i mieć święty spokój przy pracy.
Poza tym natchnęło mnie ,że właśnie w piwnicy leży jakieś 700-800g czystej wełny otrzymanej w prezencie na sweterek.Wełna jest w kolorze fioletowym i jakoś nie miałam na nią pomysłu.
Pobiegłam ,przyniosłam reklamówkę , rozstawiłam warsztat i zaczęłam myśleć.... no jak tu zrobić by zafarbować wszystko jednakowo... no niezły zgryz wziąwszy pod uwagę fakt ,że w tej materii nie posiadam żadnych doświadczeń.
Pomyślałam nawet o próbce ,ale za dużo zachodu ,czekania ,mało czasu by wszystkiemu podołać w ciągu jednego dnia.
No i chciałam ilość na sweter, a nie na etui do komórki ;0)
Tak więc położyłam wszystkie 6 precelków jeden na drugim i lałam farbę ,międląc by przeszła na wylot.
No nie przewidziałam ,że farbiarki na blogach pokazywały ilość na jedną chustę a nie na sześć ;0))
... no i farbki zabrakło ,dorobiłam kolejne w podobnej gamie kolorystycznej (posiadałam tylko po jednej sztuce danego koloru) i dalej podlewałam.
Zawinęłam precelki w folię spożywczą i wrzuciłam do gara do gotowania na parze.
Nie byłam zadowolona z efektu ,wyglądało to nieciekawie, taka trochę masakra piłą mechaniczną w krzakach jagodowych.
No cóż pomyślałam ,że w ostateczności pofarbuję wszystko na czarno ,raz kozie śmierć ,rzuciłam się z motyką na słońce ...trudno poniosę konsekwencje porażki.
Kiedy precle się "ugotowały" ,ostygły ,zaczęłam je płukać...woda była ciemna jak farba...przez myśl mi przeszło ,że o to będzie czary mary i po płukaniu wyjmę znowu fioletową włóczkę i zacznę eksperyment od nowa;0)))
Tak się nie stało ,farba przestała puszczać ,dolałam octu do wody ,trochę potrzymałam. Zastał mnie późny wieczór i dylemat gdzie to powiesić by odciekło i wyschło? Balkonu nie posiadam za to podwórko pod blokiem ;0)
No i na noc wyniosłam moje precelki , z nadzieją ,że zastanę je rano.
Wyglądały niezbyt zachęcająco, więc była szansa.
Kto by tam się połaszczył na "coś" co smętnie zwisało i niechybnie wyglądało jak szmatki po sprzątaniu rzeźni?
Precelki wyschły ,nie zginęły.Oczom mym ukazał się kolor w świetle dziennym....i szybciutko musiałam przewinąć choć mały precelek,zrobić próbkę i ....efekt mnie zaskoczył ... o dziwo pozytywnie.Same zobaczcie ....
...chyba jednak będzie sweterek i to nie w kolorze czarnym ;0)))
~~~~
wspaniały kolor :)
OdpowiedzUsuńAle ładne!
OdpowiedzUsuńTwój opis mnie trochę przeraził, bałam się, że na zdjęciach rzeczywiście będzie jakaś masakra. A tutaj taka fajna wełenka. Super kolory! A próbka to po prostu mistrzostwo świata. Sama mogłabym taki sweterek nosić, nawet by mi nie przeszkadzało, że to jakieś takie różowe, no moze różowawe...
Piękny kolor wyszedł:)
OdpowiedzUsuńEfekt jest zachwycający!
OdpowiedzUsuńCudny kolorek.Sweterek będzie ciekawy
OdpowiedzUsuńBardzo fajny efekt! Eksperymentuj dalej ;-).
OdpowiedzUsuńsliczne kolorki...piekny efekt...pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńJa widzę misz-masz fioletowo-różowy z odrobiną czerwieni. Bardzo mi się takie zestawienie barw podoba,nawet jeśli to wina mojego laptopa ;)
OdpowiedzUsuńPowiedzcie kochane gdzie kupujecie tą owczą wełnę szukam wszędzie bez skutecznie. Macie sklepy w których na stałe się w nią zaopatrujecie? proszę o linki będę wdzięczna
OdpowiedzUsuńMagdo do farbowania nadaje się każda wełna 100% lub z niewielka domieszką poliamidu. Możesz kupić w internetowej pasmanterii.Do farbowania nada się np:. "Cashmira" Alize. e-dziewiarka chyba ma nawet włóczki do farbowania w precelkach w naturalnym kolorze,niestety nie podam linku bo moja przeglądarka nie trawi tej strony i jej nie otwiera ;0) ,
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń