piątek, 25 czerwca 2010

Remanent.

Robiłam przegląd szafy.
To co się nadaje do noszenia na jedną kupkę to co się nie nadaje do noszenia na drugą kupkę i tak sobie obserwuję ,że kupka nie do noszenia powiększa się coraz bardziej , a w szafie robi się większy luz.

Odkryłam swoją pomarańczową tunikę ,którą podczas wakacji namiętnie nosiłam w Bieszczadach to ta:


Teraz już nie wygląda jak tunika tylko jak sukienka,jest o jeden element dłuższa.


Zamiast iść w szerz ,poszła  wzdłuż ...jak to dobrze ,że "Frize" jest takie uniwersalne .

Tak swoją drogą przydałaby się na upalny dzień na plaży ...tylko gdzie ten upał tego lata?

Tak jak przewidziałam moim hitem  lata jest sweterek z "Kaszmiru" i jak się okazuje wełna na takie lato nie jest za ciepła.



W kwestii sukienki myślę o" Chanelce" ale z głębszym dekoltem okrągłym lub caro.





Na myślenie mam czas ,bo muszę zabrać się za zamówione rzeczy a nie prywatę ;0)

~~~~~~

Dukanowo stuknęła mi "dyszka" -nie wiarygodne-  teraz ,jak co miesiąc ,wiadomo @ się zbliża,mam zastój i nabieram wody ,tak ,że przez najbliższy tydzień nie mam co marzyc o zmianach nominału na wadze
.
Przeżyję ,za to dzisiaj wypiję sobie czekoladę na ciepło...za oknem zimno i deszczowo , no i to ciśnienie na słodkie przed trudnymi dniami.

Na szczęście bez większego grzechu ta czekolada ,bo dostałam ją od  Bernadett z Kanady , u nas raczej nie do dostania.Zawiera tylko 2% tłuszczu i ma żelazo i wapń.

Byłam u pana doktora ,dostałam błogosławieństwo na dalsze 7kg ,ale kazał brać mikroelementy właśnie z żelazem-profilaktycznie.
 
W sierpniu badanie hormonów tarczycowych ,na jesieni badania ogólne.
 
Pan doktor trochę kręcił nosem na moją dietę jakiś sceptyk .No sorry ale ja za jego dietę 1000kcal to serdecznie dziękuję -robię swoje!
 
Poza tym nigdy nie jest zadowolony ,teraz dla odmiany kazał mi jeździć na rowerze .... a trzy miesiące temu mówił , że rower absolutnie nie!
 
Maniak rowerowy z niego ,sam jeździ dziennie 17km ,ale to nie znaczy że ja muszę .
 
Wolę biec koło roweru ,bo dla mnie , to ulice powinny być puste ,same ścieżki rowerowe itp.
Po prostu boję się jeździć, a jak samochód przejeżdża obok zamykam oczy i przestaję pedałować ;0) 
 
Mam to po matce ,tylko ona jeszcze zaliczyła rów i połamany kosz wiklinowy ;0)))
 
Jak mam rower prowadzić to wolę iść na spacer.Nie wspomnę ,że po każdej wycieczce rowerowej nie mogę dłoni wyprostować tak je zaciskam na kierownicy i kręgosłup wyje , a ja razem z nim.
A potem mam tydzień z głowy.
 
No co ja zrobię,że roweru nie kocham?!
 
I tak mój Ketler niszczeje w piwnicy.
 
Może z Florką  przejadę  się kiedyś na bulwar i to też chyba będzie wyczyn.
Przewietrzę oponki swoje i rowerowe he ,he.
 
To jeszcze coś dobrego godnego polecenia.
 
 
 
Myślę jeszcze nad rybą robioną tym sposobem .
Nie trawię innej jak smażonej .W foli  ,w sosie i na parze mi nie smakuje;0(  
 
Nie znalazłam jeszcze sposobu na smaczną rybkę.
 
Ostatnie dzwonka z łososia wylądowały w śmieciach ,nikt tego nie chciał jeść.
 
~~~~~~


środa, 23 czerwca 2010

Szydełeczkiem...

 Florka ostatnio stwierdziła ,że jej się nudzi .

 Kazała po raz kolejny wyciągać szydełko i dać jej włóczkę -będzie dziergać.

 Łańcuszek ma opanowany ,poszło szybko.

Na moje nieszczęście postanowiłam nauczyć ją słupków.

Był płacz ,złość ,zgrzytanie zębami ,że to nie takie łatwe....rzuciła wszystko w kąt.... za 15 minut wróciła ,podniosła robótkę i zawzięcie zabrała się za naukę.

Dzierga opaskę na włosy ;0) 


Toffik oczywiście zwąchał świetną zabawę ,a Florka dziwiła się czemu ta nitka jej się pruje...

....no ale jak ma się takiego pomocnika...to chyba wszystko jasne. 

Jak widać moja kompania ma się dobrze.

~~~~

Ja mam dalej dylemat sukienkowo -tunikowy ,niestety zaproszenie dotarło.

Wesele jest 14 sierpnia i to 60km od naszego domu ,więc się nawet nie urwę.
Co ja biedna zrobię?

Mamy problem ja i mój Dukan ,chyba będę wszystkim gościom wyżerać dekoracje warzywne ;0)))





Na początku postanowiłam zrobić coś ( bo nadal nie wiem co) z "Cariny"100g/180m 
albo "Lolipop" 50g/150m



Obie  włóczki bardzo dekoracyjne ,z tym ,że wydajność ich jest strasznie mała ,przy drugiej ..no trochę większa.

Tak więc na samą włóczkę musiałabym wydać koło 80-100zł i doszłam do wniosku ,że nie warto, tym bardziej ,że założę to tylko raz.

Pomyślałam ,że zrobię coś bardziej uniwersalnego i padło na "Sonatę" 100g/294m  i ten bordowy kolor
( w rzeczywistości chyba jednak mniej krwisty)


Zaopatrzyłam się w 7 motków i teraz oczywiście dumam czy aby na pewno wybrałam dobry kolor?

Tym bardziej ,że pod sukienkę mam jedyną , bawełnianą halkę w kolorze.....czarnym.

Wrrr to moje zdecydowanie... równie dobrze ślub mógłby być w przyszłym roku .

Myślałam ,że chociaż kolor i materiał mam z głowy.

Na koniec pokazuję tunikę -zdjęcie albumowe dla ludzi ;0)))



~~~~

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Wpis pozytywny.



Dzisiaj mam właściwie same dobre wieści.
W tamtym tygodniu dotarła długo oczekiwana paczka z cudownymi włóczkami.
Na razie nie mam na nie pomysłu

( pewnie szale i chusty z tego będą , bo co przy ilości 100g da się zrobić?) 

leżą na komodzie cieszy oko i od czasu do czasu palce.



Mam plan na wiśniowy melanż baby Alpaca i silk -z tego powstanie drugie "Abrazo" ,mam nadzieję ,że szersze i włóczki wystarczy ,ma metraż 50g/400m , ale mam tylko jeden motek ( to ta pierwsza po lewej).

W przedszkolu Florki nastąpił uroczysty Koniec Roku -dziecko z nie zadowoleniem jeszcze chadza do przedszkola ,ale czuję ,że już nie długo to "szczęście" potrwa.


Ja jestem z siebie dumna ,bo nie zjadłam bezowego tortu ,nie skusiłam się na żadne ciasteczko,cukiereczki ,delicje( tych akurat nie znoszę).

Wypiłam tylko czarną ,gorzką kawkę.
Za to w nagrodę na wadze rano zobaczyłam 0,5kg mniej i to jest lepsze niż ciacho !!!

Minął drugi miesiąc mojej diety ,myślałam ,że schudnę  w ciągu tego miesiąca 4 kg ,udało się 3,5kg czyli jest mnie o 9,5kg mniej niż w kwietniu.
Tu porównanie moich spodni ,które nosiłam przed dietą i obecnie.


Dzisiaj nastąpił ten dzień kiedy publicznie, w realu zostałam zauważona i pochwalona ,za to że schudłam i świetnie wyglądam ;0)))

No proszę jaki miły dzień.

~~~~~~

Toffik odżył ,wczoraj pan doktor zadecydował ,że to ostatni dzień zastrzyków.
Biedaczek przez 5 dni dostawał po 3 zastrzyki i boczki go bolą.

Teraz muszę prowadzić obserwację czy nie będzie nawrotu choroby.Leki w organizmie będą działać jeszcze 2 dni a potem się okaże.

Trzymajcie kciuki by wszystko było z nim dobrze.
Na razie nie ma powodów do niepokoju ,pije ,je ,bawi się,broi jak zdrowy pies ...mam nadzieję ,że wydalił wszystko co powodowało te nawracające dolegliwości.

Reanimowałam moje wdzianko Rodrigeza,leżało w zapomnieniu .
Niestety wszystko do przeróbki ,cały karczek element ,po elemencie wczoraj wypruwałam -gabaryty mi się zmieniły.

A pies cichaczem ,z koszyka ,te pieczołowicie wypruwane elementy wyciągał i nosił do swojego legowiska i tam w cichości swojej alkowy je podgryzał ....wrr...znaczy się zdrowy .

Całe szczęście ,że dość szybko ten proceder odkryłam ;0)

~~~~

Chodzi mi po głowie jeszcze jedna myśl ...czy to nie czas by zająć się jakąś sukienką albo spódniczką?
Takie odzienie ostatnio nosiłam jakieś ... hmm...9 lat temu?

Nie mam pomysłu ,a Małż zapowiedział ,że chyba z pracy ,na sierpień dostanie zaproszenie na wesele.
Rany a u mnie w szafie echo...o rzeczach "imprezowych" nie ma w ogóle mowy,bym tam znalazła.

Ratunku !!!! Macie jakiś pomysł? Szukam inspiracji i natchnienia.


środa, 16 czerwca 2010

Letnia czekoladka.



Z chęcią  zjadłabym sobie czekoladkę, nawet taką lekko rozpuszczoną na słońcu .

Niestety nie dozwolono takiej opcji na dukanie ,za to zamiast czekoladki w nagrodę waga pokazała mi dzisiaj
- 800g  jupi to chyba jednak lepsze niż czekoladka ;0)

Przekroczyłam magiczną połowę zaplanowanych kilogramów do zrzucenia.

No ale żeby tytuł postu nie był z "pietruchy", to trochę o czekoladce będzie.
Chodzi oczywiście o kolor-to dozwolone.

Wyjęłam ostatnią szpulę "Frize" -szkoda ,że tej nitki nie produkują, na prawdę super jest ,świetnie się robi i świetnie nosi.

Zrobiłam letnią bluzeczkę dla koleżanki ...szczuplejsza ode ,mnie ( a może już nie) za to ma dosyć spory ,brzuch ,niestety bardzo lubi piwo ...  

Mam nadzieję ,że wejdzie w bluzkę i będzie zadowolona ,bo dół poprawiałam 3 razy.
Ostatnie prucie było w poniedziałek, kiedy już prawie była skończona.

Tak prezentuje się na człowieku


Nitka "Frize" szydełko  3mm Addi

Ja nie wiem co ja mam,rzeczy szydełkowe podobają mi się,ale nie lubię ich nosić .

Pewnie dlatego ,że mam nieodparte wrażenie ,że wyglądam jak szynka skrępowana do wędzenia - wszystko pewnie przez te ażury.


Do zdjęcia i w świat.

Mam parę bluzek ,ale i tak najlepiej lubię szydełkowe poncza , narzutki.

Kupiłam sobie znowu parę cielistych topów ,będę mieć jako "podszewkę" pod bluzeczki.
Za to rzeczy robione na drutach noszę chętniej.

~~~~

No i słówko o moim czworonożnym pacjencie ,niestety wymioty się nasiliły z  podbiegnięciami krwawymi ,więc nieodzowna była pomoc weterynaryjna.

Najpierw próbowałam zarejestrować się do bardzo dobrego weta.( byliśmy u niego z poprzednim Toffikiem) i usłyszałam od pani rejestratorki:

"Pan doktor może panią przyjąć 13 lipca to pierwszy wolny termin"

Zapytałam czy pani czasem nie żartuje i niby na co ja mam się na ten termin umówić? Na uśpienie psa czy jak?

...pozostawiam resztę bez komentarza ,dalsza część rozmowy była bez sensu.

Tak więc trafiliśmy do kliniki weterynaryjnej ,jak zwykle bez problemów się nami zajęto.
Pies dostał zastrzyki i będzie dostawał je przez 3 dni.Jeśli nie nastąpi poprawa ,konieczne jest prześwietlenie ,bo może utknęło mu coś w jelitach typu patyk ,foliówka albo jeszcze coś  co głupie zwierzę zeżarło.

Dalej nie wiem co będzie,,mogę się domyślać ,że jakiś zabieg chirurgiczny usuwający mu ciało obce.

Tak więc czekamy na poprawę.

~~~~


wtorek, 15 czerwca 2010

O radościach i smutkach.


Kolejne toruńskie spotkanie doszło do skutku i  dziergałyśmy sobie nawet publicznie.
Szkoda ,że nie na świeżym powietrzu ,niestety zimno było ,lecz w naszej ulubionej kawiarni z klimatem 

"Róże i Zen".

Grono nam się powiększyło o Panią Kasię ,która zajmuje się m.in.frywolitką.Dla mnie cudną i nie zgłębioną w swej technice.


Następne spotkanie 27 czerwca  godz.12,wszystkich chętnych zapraszamy !
Ja już nie mogę się doczekać kolejnego spotkania.

~~~~

Tofik wydawałoby się,że ozdrowiał ,bawi się,biega ,nie wymiotuje , ciągle prosi by mu dać coś do michy ,a  w poniedziałek czekało go prześwietlenie

....niestety właśnie przed chwilą po 2 dniach spokoju znowu zwymiotował ...normalnie ręce opadają nie wiem co mu jest.

Znowu prowadzę obserwację , czy to jednorazowy incydent, bo czegoś nażarł się po kryjomu w pokoju Florki ( tam zawsze coś znajdzie cwaniak) czy tfu ,tfu nawrót niezidentyfikowanej przypadłości ;0(

U mnie to standard chyba jak nie Florka to pies choruje ... muszę mieć stałe zajęcie medyczne najwidoczniej.

~~~~

Dukanowo i przepisowo nic nie pokażę ,bo... zrobiłam pyszną wątróbkę za którą nie przepadam ,spróbowałam zaledwie i nie zdążyłam zrobić nawet zdjęcia a zniknęła.... niestety pochłonięta nie przeze mnie lecz przez Małża więc muszę powtórzyć pichcenie.

W sprawie wagi donoszę ,że zgubiłam zaledwie 200g ,ale za to obwody mnie rozpieściły.

Od początku diety mam po 10cm mniej w biodrach i pasie i nie wiem jakim cudem wchodzę w spodnie 42 (14) ...he he, bo pewnie to  takie duże 42 albo rozciągnięte ,ale faktem jest ,że w takich spodniach chadzam.

A teraz ujawniam się jak wyglądam po prawie 2 miesięcznej diecie i co widać różnicę?



Tu zestawienie mnie zimowej i mnie obecnej.


Wiem, wiem do ideału mi jeszcze daleko ale czuję się lżej ,
a sweter zrobił się dość luźny ,rozważam na razie przesunięcie guzików,bo szkoda mi go pruć.



piątek, 11 czerwca 2010

Białe anansy.



Czas na coś szydełkowego i letniego...no powiedzmy ,że takie jest ze względu na ażur ,ale ma długie rękawy.
Wzór ananasów powszechnie znany  ,już kilka takich bluzek popełniłam ,ale nadal mi się podoba i chyba najbardziej w bieli.
Tym razem bluzeczka zrobiona jest z tak przyjemnej ,karbowanej nitki bawełnianej ,że śmiało można ją nosić w upały.
Jest mięciutka ,przyjemna i w dotyku taka jak frota.


Włóczka "Regata" szydełko 1,75mm i 2,1mm

Płaszcz nadal w stanie poprzednim ,rękawy się nie "zrobiły",dziergam kolejną letnią bluzeczkę

Poza tym dumam nad czymś co mogłabym narzucić na ramiona-top ale żadna narzutka,nie mam pomysłu ...może jakieś  proste bolerko?

Nie lubię się za bardzo eksponować ,czuję się jak goła ,poza tym słońce dla mnie jest "zabójcze" i muszę chronić ramiona przed poparzeniem.

"Abrazo" nadal nie wiem z czego zrobić wersję letnią ....hmmm.....może z "Perle8"?

~~~~~~

Upał daje się nam we znaki ,miałam ogolić psa bo dyszy ,ale biedak coś ostatnio zaniemógł 
Od tygodnia prawie mam sensacje żołądkowe z przerwą dwudniową .
Już myślałam że się oczyścił i mu przeszło ,niestety dziś od 3 w nocy nie dał mi spać musiałam po nim sprzątać.
O 16 idziemy do weta niech radzi.
Nie che jeść i niewiele pije i to mnie martwi ;0(

Wczorajsza wizyta Florki u alergologa też niczego nie wniosła.
Pani stwierdziła ,że nie wygląda na alergiczkę ,ale 1 lipca będzie mieć i tak testy na sierści ,a na jesieni na pyłki.

Czyli co ? nie alergik tylko wszystkie infekcje przedszkolne po prostu przechorowuje.

~~~~

Dukanowo constans waga stoi  od tygodnia więc nie ma się czym chwalić.

Zapraszam za to na prostą galaretkę drobiową.




poniedziałek, 7 czerwca 2010

Na drutach.

 Ja to powinnam chyba dziergać zimowe swetry.

Gdy tylko zabrałam się za wełnę i coś co nie nadaje się na upały, właśnie zrobiło się ciepło.
Kiedy zaczynałam było szaro ,buro i zimno i pomyślałam ,że ten sweterek będzie odpowiedni na tegoroczny sezon letni ;0)

 Ponieważ Hania na spotkaniu pokazała mi jak zrobić sweterek od góry i na tę okoliczność kiedyś kupiłam włóczkę, po prostu nie miałam wyjścia i musiałam w końcu wydziergać swój własny

 Not-So-Shrunken Cardigan

Sweterek wykonany z włóczki "Kaszmir" druty  nr 3 Addi 

Myślę ,że gdyby nie pomoc Hani i Martyny i wskazówki na naszym spotkaniu ,pewnie nie powstałby i mnie nie cieszył.Bardzo mi się podoba i na pewno w nim będę chodzić.
Dziewczyny dziękuję !!!

No i chodzi mi po głowie jakiś ( jeszcze konkretnie nie wiem jaki) kolejny sweterek robiony od góry ale tym razem w wersji letniej z jakieś bawełny. 

Na drutach mam jeszcze jeden mało letni projekt.

Zabrałam się za płaszcz.

Włóczkę kiedyś przyniosła mi koleżanka i tak leżała ,bo nie miałam na nią pomysłu.
Jest to jakaś włóczka z odzysku ,więc o dokupieniu  też nie było mowy ,postanowiłam więc te dwa odcienie i rodzaje połączyć w jedno ,właśnie w taki płaszczyk. 


Kadłub jak widać już jest , zrobiony  , w całości  i tylko zszyty na ramionach , pozostały do zrobienia rękawy.

W kartonach mam jeszcze trochę zapasów ,muszę je jakoś spożytkować ,bo grozi mi eksmisja z pawlacza.

Mąż zapowiedział remont łazienki i powiedział ,że mnie wyprowadzi do piwnicy.

DO PIWNICY ? Moje skarby ?!
O zgrozo muszę szukać nowego miejsca i trochę uszczuplić zapasy.

A nie będę mieć nad tym kontroli ,bo po prostu z Florą na czas remontu wyjeżdżamy...i tak się będę denerwować ,co zastanę i jakie zastanę kolory ,kafelki itd itp...

~~~~~~

Flora dzisiaj ma wycieczkę ,jadą z przedszkola do Karbówka...a tam są konie i bryczki....no same wiecie nie mogła zostać w domu,inne zwierzaki typu strusie ,dziki ,sarny ja nie interesują.

Na szczęście wysypka jest już na wysokości ud i kolan schodzi coraz niżej he ,he...
O rany ...zaczęło padać ...co za pech...moje dziecko pojechało w tenisówkach...masakra ,będzie mieć całe mokre nogi po tym bieganiu po łąkach i lesie.

~~~~~~ 

Dukające koleżanki zapraszam na Serniczek na zimno



Jest przepyszny i musiałam podzielić się nim koniecznie z córcią ;0)


~~~~~~