~~~~~
Nadeszła pora na przewietrzenie szafy i wyciągnięcie miękkich swetrów.
Lubię to miękkie otulenie dzianin i nie tylko z tych najbardziej miękkich włóczek. Delektuje się również tymi drapiacymi wełnami, które dla innych są nie do przyjęcia. Gryzące na etapie dziergania cudownie miękną i łagodnieją po praniu. Może i delikatnie podgryzają, ale dzięki temu pobudzają ukrwienie skóry i jest po prostu ciepło.
Dla mnie te wszystkie szetlandy, wełny owcze i tweedy są cudownym materiałem na żakardy.
Nie jestem wrażliwcem i doceniam ich siermiężność, sprężystość i kolory które pięknie przyjmują.
Mogę je nosić na gołe ciało 😉
A Ty wolisz te bardziej miękkie, niegryzące, jedwabiste, cashmirowe czy tak jak ja zachwycasz się każdym włóknem?
Tu mam wszystkie swetry z tamtego sezonu, które miały nie powstać, ponieważ nie miałam potrzeb 🤣
I każdy z nich uwielbiam, noszę i nawet w zimne dni wiosenno- letnie służyły mi jako odzienie wierzchnie. Nawet kilkukrotnie( co było bardzo sympatyczne) zostałam zagadnięta w Lidlu podczas zakupów, bo rozpoznałyście mnie po swetrach i zdjęciach z instagrama.
Tylko dzięki temu, że nie były schowane pod kurtką tylko wystawione na widok publiczny.
Teraz robię przegląd moich drapiacych włóczek i sama jestem ciekawa ile niepotrzebnych i jakich swetrów powstanie w tym sezonie 🙈
Planuję zrobić kolejny sweter z Plotulopi ponieważ mam tego niedoprzędu wystarczająco dużo na kolejny projekt, zakochałam się w tym kolorze czarnym- nieczarnym 🥰
Czas chyba też wyciągnąć woreczki z motkami Horst Garn i przyjrzeć się kolorom, zobaczyć na co starczy, nie daj Boże co dokupić 🙈 bo popłynę.
Wyciągnęłam również wyjątkowe dla mnie motki, z którymi związana jestem emocjonalnie z kilku powodów.
Przypominają mi o tym, że jest wiele wyjątkowych osób wokół mnie i w bardzo trudnych chwilach po prostu były i mnie wspwrły🖤.
I już wiem co z tych motków będzie, delektuje się każdym oczkiem, mieszam kolory, bo każdy jest inny, proces powolny, ale trwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz