~~~~~
Mimo kombinowania i mimo, że jednak włóczki moherowej nie starczyło sweterek bardzo przyjemnie mi się dziergało i druty bambusowe bardzo dobrze się spisały. Jestem z nich zadowolona.
Gdybym zrobiła rękawy zwężane starczyłoby mi pewnie włóczki na całość, ale wybrałam rękawy proste na całej długości dopiero przy ściągaczu zredukowałam oczka prawie o połowę dzięki temu uzyskałam bufki.
W związku z tym musiałam rozwiązać problem niewielkiego braku moheru, ale jednak braku. Kolor który dokupiłam znacznie się różnił więc pomieszałam go z kończąca się nitką, dziergając na zmianę po kilka oczek jednego i drugiego koloru. Kiedy nitka główna się skończyła dalej dziergałam nowym kolorem, mieszanie spowodowało, że nie mam zdecydowanego odcięcia koloru, a rękawy wyglądają jak umoczone w mlecznej, kawowej piance 😜
Teraz sweterek się przydaje najbardziej jest lekki, ciepły i nie jest ogromny. Do bluzek i koszul jak
znalazł.
Tu widać różnice koloru na bułkach rękawów.
W promieniach słońca kolor jest nieco cieplejszy.
Sesja na człowieku nie wiem kiedy będzie jestem teraz na permanentnym niedoczasie, ale w pracy znalazłam wiele koleżanek, które dziergają więc odkrywamy wspólne pasje, nawet co niektóre uświadamiam co to są rzędy skrócone, że sweter można zrobić od góry bez szwów, że w Toruniu odbywa się najlepsza, dziewiarska impreza czyli Drutozlot itd 😉 a jeszcze inne zachęcam do powrotu by odkurzały druty i szydełka.
Wszystko przez to, że w końcu mogę nosić swoje udziergi i one wzbudzają zainteresowanie przez fason, rodzaj włoczki i kolory. Miło jest dostawać komplementy, że coś jest fajne i w dodatku zrobione własnymi rękami. Stwierdzam, że zdecydowanie, mimo wszystko brakuje mi rozpinanych swetrów, które w pomieszczeniach są najbardziej poręczne.
Priorytety się zmieniły, bo do tej pory potrzebowałam więcej przez głowę, ponieważ te najlepiej sprawdzały się w terenie i pod kurtką, gdyż w swetrach najwięcej czasu spędzałam poza domem.
Korzystam też ze słonecznych dni, byłam na spływie kajakowym, bo jesień potrafi być piękna i kolorowa.
I zostawiam Was dzisiaj z tymi pięknymi kolorami do inspiracji.
Te jaśniejsze mankiety czynią ten sweterek niepowtarzalnym i ciekawszym- dobrze że włóczki zabrakło 😉 pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie. Czasami te braki materiału zmuszają nas do kreatywności 😉 i wychodzi to na dobre.
UsuńSweterek wyszedł Cudnie. Z pogody trzeba korzystać, fajna sprawa taki spływ 😁. Mnie też brakuje właśnie rozpinanych i teraz chyba zrobię kilka takich. Pozdrawiam cieplutko. 🙂
OdpowiedzUsuńBo te rozpinane są najbardziej praktyczne w pomieszczeniach 😉 też myślę nad kilkoma tylko czasu brak.
UsuńA ja myślałam, że specjalnie tak zrobiłaś. Wygląda to rewelacyjnie!! Tylko patrzeć jak będziesz szkolenia przeprowadzać:))))
OdpowiedzUsuńMagdalenka
No po części specjalnie 😜 od początku miałam taki zamysł jak włóczki zabraknie. Dlatego zostawiłam cześć kłębuszka moherowego by kolor wymieszać na końcówce przerabiałam raz jeden raz drugi kolor po kilka oczek bez określonego schematu.
UsuńŚliczny ten sweterek. A co do potrzeb - faktycznie zmieniają się, i to dobrze, bo jest co robić :) To ja czekam teraz na projekty kardiganów :)
OdpowiedzUsuńTo prawda i taki „płodozmian” jest potrzebny 😁 na razie idę na łatwiznę i wyciągam z szafy moje wydziergane i zapomniane swetry. Przy okazji widzę, że mam kilka do sprucia 🙈
Usuń