środa, 23 czerwca 2010

Szydełeczkiem...

 Florka ostatnio stwierdziła ,że jej się nudzi .

 Kazała po raz kolejny wyciągać szydełko i dać jej włóczkę -będzie dziergać.

 Łańcuszek ma opanowany ,poszło szybko.

Na moje nieszczęście postanowiłam nauczyć ją słupków.

Był płacz ,złość ,zgrzytanie zębami ,że to nie takie łatwe....rzuciła wszystko w kąt.... za 15 minut wróciła ,podniosła robótkę i zawzięcie zabrała się za naukę.

Dzierga opaskę na włosy ;0) 


Toffik oczywiście zwąchał świetną zabawę ,a Florka dziwiła się czemu ta nitka jej się pruje...

....no ale jak ma się takiego pomocnika...to chyba wszystko jasne. 

Jak widać moja kompania ma się dobrze.

~~~~

Ja mam dalej dylemat sukienkowo -tunikowy ,niestety zaproszenie dotarło.

Wesele jest 14 sierpnia i to 60km od naszego domu ,więc się nawet nie urwę.
Co ja biedna zrobię?

Mamy problem ja i mój Dukan ,chyba będę wszystkim gościom wyżerać dekoracje warzywne ;0)))





Na początku postanowiłam zrobić coś ( bo nadal nie wiem co) z "Cariny"100g/180m 
albo "Lolipop" 50g/150m



Obie  włóczki bardzo dekoracyjne ,z tym ,że wydajność ich jest strasznie mała ,przy drugiej ..no trochę większa.

Tak więc na samą włóczkę musiałabym wydać koło 80-100zł i doszłam do wniosku ,że nie warto, tym bardziej ,że założę to tylko raz.

Pomyślałam ,że zrobię coś bardziej uniwersalnego i padło na "Sonatę" 100g/294m  i ten bordowy kolor
( w rzeczywistości chyba jednak mniej krwisty)


Zaopatrzyłam się w 7 motków i teraz oczywiście dumam czy aby na pewno wybrałam dobry kolor?

Tym bardziej ,że pod sukienkę mam jedyną , bawełnianą halkę w kolorze.....czarnym.

Wrrr to moje zdecydowanie... równie dobrze ślub mógłby być w przyszłym roku .

Myślałam ,że chociaż kolor i materiał mam z głowy.

Na koniec pokazuję tunikę -zdjęcie albumowe dla ludzi ;0)))



~~~~