~~~~~
Przeglądając moje kartony w piwnicy natknęłam się na jeden wciśnięty gdzieś między ozdoby świąteczne a pudła po sprzęcie.
Jego zawartość nie była powalająca, jakieś dwa motki śliwkowego akrylu i puchatego w stylu starej „Sasanki” ( pamiętacie tą włóczkę ?) w kolorze białym i musztardowym, mieszanka grubej wełny z akrylem w kolorze granatowym i jakieś jeszcze bliżej nieokreślone resztki.
Chciałam wszystko wyrzucić, ale mnie natchnęło, że przecież mogę zrobić z tego psie sweterki.
Jeden z nich już pokazywałam wcześniej, a ponieważ zima nie odpuszcza i pod względem temperatur i śniegu, malucha trzeba było zaopatrzyć w odzież wymienną.
Tym bardziej, że trzyma się blisko ziemi i albo wraca ze spaceru niczym piaskarka z piaskiem na podbrzuszu, albo niczym pług śnieżny 🤣
Nie dość, że na swetrze śnieg to całe łapy w kulkach śnieżnych, trzeba pomagać sobie suszarką by się szybko tego pozbyć, na szczęście nie boi się wichury 😉
Jeden sweter więc był zdecydowanie za mało, bo albo trzeba było go prać, albo szybko suszyć.
Tak więc szafa Benjiego powiększyła się o kolejne dziewiarskie akcesoria wyjściowe.
Swetry są idealne, bo mogę je wrzucić do pralki bez obawy, że się sfilcują i będą na ratlerka nie sznaucerka.