~~~~~
Mam ogromne zaległości i w dzierganiu, i pokazaniu Wam wydzierganych rzeczy i oczywiście w opowiadaniu mojej historii.
Dzień za dniem, tydzień za tygodniem nieubłaganie mijają. Ja mam wrażenie, że żyję jak w „Dniu Świstaka” jestem zmęczona, szybko padam otwieram oczy i znowu jestem w pracy. Moja energia idzie na to by poradzić sobie z procedurami, obowiązkami i opanowaniem nowej wiedzy i oczywiście są kryzysy, łzy i chęć rezygnacji….i czuję się wypluta. Wracam do domu, szybki obiad o 18 siadam w fotelu i myślę podziergam, napiszę, post może w końcu wzór na skarpety, obejrzę film i….. padam, odcina mi prąd.
A tyle fajnych rzeczy robiłam jak nie chodziłam do pracy 😉
Obiecuję jednak, że do końca roku jeszcze kilka postów Wam tu nasmaruję. Nie czuję magii świąt i w tym roku się nie przyłożę do tworzenia atmosfery, idę na łatwiznę -wyjeżdżam.
Muszę tylko upiec chleb, sernik i zrobię szarpaną wieprzowinę w moim wolnowarze 😜 zakres świątecznych obowiązków bardzo okrojony.
To jak krążymy w tym temacie świątecznym to pokażę prezenty dla moich pracowych koleżanek, które dostały na Mikołaja.