~~~~~
Ostatnimi czasy to taka moja tradycja. Gdy są dni wolne jedziemy do lasu. Pooddychać, odpocząć, pospacerować i popodziwiać.
Powyginane konary i skręcone tak jakby olbrzym je wyżymał.
Te same miejsca zmieniające się z tygodnia na tydzień
Ten sam las a jednak inny
Można podziwiać soczystą jeszcze zieleń mchów porastających pnie drzew
Lubię las i fajnie jest spacerować w samotności, ukoił moje emocje.
Był czas ze trudno było mi rozmawiać z ludźmi unikałam ich bo każde pytanie wywoływało łzy. Czasami wracając ze sklepu przyśpieszałam kroku by szybko wpaść na podwórko i do domu, bo łzy ciekły już po policzkach widząc gabinet weterynaryjny na przeciwko domu.
Zresztą wspaniały, bo do Marcina mogłam dzwonić nawet w nocy, walczył o Toffika półtorej roku. Zabierał go często do siebie na cały dzień na kroplówki, badania czy obserwację. Do dziś mam takie wrażenie, że Marcin w końcu zadzwoni żebym go odebrała .......niestety telefon milczy.
Tak więc co tydzień zabieram ciepłą herbatę w termos i idę się powłóczyć.
Zresztą u nas każdy ma swój termos albo kubek, to nieodzowny towarzysz wędrówek 😉
Napijesz się ze mną gorącej herbaty?