niedziela, 21 marca 2021

Jak mgła.

 ~~~~~

Kiedyś miałam fazę na lekkie, zwiewne szale.

Po blogach przeszła fala niczym tsunami i wszystkie dziergałyśmy szale estońskie. Potem na długie lata poszły w zapomnienie, aż koleżanka poprosiła mnie o taki szal. Na szczęście nie naciskała, nie zależało jej na czasie, mogłam sobie dziergać z doskoku i w tempie, które mnie nie irytowało.

Na ten szal miałam tylko trzy motki moheru kidsilk haze glamour Rowana i wiedziałam, że go nie starczy musiałam domówić kid-silk Drops w antracytowym kolorze.

Oczywiście dwie firmy, dwa odcienie i jeden z nich z cekinami więc różnica widoczna gołym okiem nie mówiąc już o dotyku.


 Koleżanka wymyśliła, żeby brzegi były robione nitką z cekinami, a środek gładkim moherem. Dla mnie jednak ta opcja była nie do przyjęcia stwierdziłam, że będzie beznadziejnie i do dupy, takiej lipy nie zrobię i już, postanowiłam mieszać motki.

Ponieważ Rowan jest troszeczkę grubszy, bardziej szorstki i miał cekiny robiłam z niego dwa rzędy, a z Dropsa cztery rzędy i ta włóczka jest zdecydowanie bardziej miękka, jedwabista i delikatniejsza w dotyku. Myślę, że to była dobra decyzja.

W końcu jest cały ON szary, delikatny i zwiewny jak mgła, a te małe cekiny wyglądają jak skrzący się śnieg w mroźny dzień.


Wzór to „ Pajulehekiri” kaskada delikatnych listków, z obu stron wykończony jest ażurowym brzegiem.


Cały szal przerabiałam na drewnianych drutach Knit Picks 3,5 mm



Szal jest na tyle eteryczny i zwiewny, że można do nosić w chłodne, letnie wieczory do sukienki na pewno da przyjemne otulenie.

Został już spakowany i wyrusza w długą drogę do swojej właścicielki mam nadzieję, że będzie ją cieszył i dobrze służył.

W Piernikowie na moją zgubę otworzyli dwa fajne sklepy „ Action” i „TEDi” 🙈 jedyne pocieszenie, że trochę daleko ode mnie więc z buta nie pójdę 🤣 
Wpadłam tylko na 10 minut zobaczyć jaki tam jest asortyment. Wiecie jak to jest kiedy facet mówi dobra ja posiedzę w samochodzie? 

Nie ma mowy o oglądaniu i macaniu przebiegasz jak tajfun między półkami, a sklepy mają nie małą powierzchnię więc przydało się te 22 kg mniej. Dobrze, że zaludnienie w sobotni wieczór było niewielkie to mogłam się rozpędzić 😜 zgarniając z półki w każdym z nich po miseczce na owsiankę 😍 szukałam fajnej i mam nie jedną a dwie.


Dzierżąc pakunki pod pachą powiedziałam ekspedientkom, że wychodzę szczęśliwa 🥰

Dla Benjiego zgarnęłam szarpak choć młody zaczął pluć zębami.


Znaczy już nie jest psie dziecię tylko nastolatek się robi 😊