piątek, 25 czerwca 2021

Mokasyny.

 ~~~~~

Dzisiaj będę się chwalić moim wyjątkowym prezentem.



Jest on wyjątkowy pod kilkoma względami. Przede wszystkim dlatego, że to prezent. Moja przyjaciółka mieszkająca w Kanadzie postanowiła podarować mi coś wyjątkowego i oryginalnego. Dzięki temu też się tak poczułam.

Dostałam od niej oryginalne mokasyny z certyfikatem autentyczności.
Wykonane są ręcznie, z naturalnej skóry, przez Aborygeńskich artystów w małej manufakturze Manitobah 

Filozofią jest wspieranie rdzennej indiańskiej społeczności, nauki rzemiosła,  podtrzymywanie tradycji i kultury. Szew za szwem, koralik za koralikiem opowiadana jest ich historia, a ja na odległym, innym kontynencie mogę jej dotykać i podziwiać. To jest takie niesamowite wręcz magiczne trzymać w rękach cząstkę odległej kultury.


Ich buty są przepiękne, aż trudno wybrać jedną parę, mają też różne podeszwy, które dopasowują się do stóp.

Moje białe mokasyny wyszywane turkusowymi koralikami na żółwiowej  podeszwie są po prostu piękne, wyjątkowe i wygodne.


Noszę je z dumą i zastanawiam się często czyje ręce je dla mnie zrobiły.


Zawsze mnie fascynowała indiańska kultura, podziwiałam stroje, oglądałam filmy, czytałam książki. Manitobah znaczy „ cieśnina duchów” i odnosi się do przewężeń na jeziorze Manitoba, gdzie wartko przepływający nurt wśród głazów wydawał dudniące dźwięki. Według indiańskich wierzeń miały to być odgłosy magicznego bębna - Manitou ducha Algonkinów.

Z takiego to magicznego miejsca do mnie przybyły.

A w moim ogródku pojawiły się skromne, pojedyncze kwiatuszki. To co zostało z clematisa nieśmiało zakwitło, liliowiec de Oro też pokazał kwiatuszek, zaczynają kwitnąć funkie.


Swoje piękno powoli rozwija Wilec Morning Glory, którego nasiona też dostałam od mojej przyjaciółki z Kanady 😉 kwitnie drobna róża okrywowa Alba Meidiland i samotny dzwonek.




Może i skromne, pojedyncze i niezbyt okazałe, ale cieszą i w upał przyjemnie jest posiedzieć w zacienionym ogródku.