piątek, 6 maja 2022

Ponczo przyjaźni.

 ~~~~~

Znamy się już kilka dobrych lat i to dzięki internetowi. Rozmawiamy ze sobą często, godzinami prawie do naszego białego rana przez komunikator i zawsze mamy o czym rozmawiać, a czas szybko płynie. Nigdy się nie spotkałyśmy, bo dzielą nas tysiące kilometrów, ale wydaje mi się jakbyśmy się znały od dziecka.

Lubimy się  razem śmiać przy lampce wina czy drinku  i rozmawiać na poważne i mniej poważne tematy, a czasami nawet zdarza nam się popłakać.

Kiedyś powieją sprzyjające wiatry i się spotkamy osobiście,  a teraz będziemy nosić takie same poncza i będziemy łączyć się dobrymi myślami.

Tak sobie wymyśliłyśmy te poncza przyjaźni, które z ogromną przyjemnością wydziergam.



Bernadetta znalazła przykładowe ponczo ja znalazłam odpowiednią włóczkę czyli mieszankę bawełny z bambusem i wybrałam kolor spośród gotowych i dostępnych od ręki Kokonków.

Pierwsze ponczo szybko poszło, bo zabrałam je ze sobą na święta i nic poza tym, nie rozdrabniając się tylko dziergałam ponczo dla Bernadetty, które powstało w trzy dni, lenistwo temu sprzyjało.

Na początku myślałam, że nic z tego nie będzie i raczej wyjdzie obrus a nie coś do noszenia, bo wzór był zbyt prosty. 

Jednakże w miarę przyrastania moje obawy topniały, a całość zaczęła wyglądać obiecująco. Po dodaniu fikuśnych frędzli zdecydowanie nie jest to obrus 🤣

Na szydełku jest już drugie ponczo, ale dzierganie jego nie idzie mi już tak szybko. Za dużo chcę zrobić rzeczy na raz , a doba taka krótka mimo, że dnia przybyło 😜



Te piękne tulipany są z mojego ogródka, kolor ich jest obłędny, sprawiły mi ogromną przyjemność zakwitając na moich skromnych grządkach  🤩


Raniutko wstaję i najpierw praca, ogarnąć obiad i codzienność i mamy 17.30 przy dobrych wiatrach, o ile to nie jest wtorek lub czwartek, w te dni nie ma szans na czas wolny wcześniej niż o 19, bo mam lekcje angielskiego 🙈

Wtedy staję przed wyborem rower, spotkanie z przyjaciółką czy ogródek, który po raz kolejny modyfikuję, przekopuję, przekładam, przesadzam próbując sobie stworzyć małą oazę spokoju.

 Potem kupię leżak i będę dziergać wśród zieleni. 

Nie wiem na ile mi starczy sił i samozaparcia, zanim kolejny dureń zza płotu nie podetnie mi skrzydeł.

Kupiłam dwie maty z rafii i przytwierdziłam do siatki osłaniając się dosyć skutecznie od nieszczęsnych sąsiadów.

Mój clematis odbija, ma sznureczki więc będzie się wspinać. 


Brakuje mi jeszcze dwóch mat, niestety trochę kosztują więc teraz wolę te pieniądze wydać na roślinki i ziemię by wzbogacać mój piach. Choć bardzo trudno mi je wybrać, więc wkładam i wyrzucam z koszyka raz jedne raz drugie roślinki. U mnie pomysłów jak na dzierganie 🤣 i wszystko bym chciała posadzić i mieć, No i żeby jeszcze wszystko rosło.



Chcę jakąś sporą trawę posadzić w donicy, może pachnącą różę i clematisa wielkokwiatowego.

Mam wannę cynową, w której mogłabym posadzić liliowce tylko czy mi ktoś jej nie zakosi np. złomiarze.

Zresztą zawsze zastanawiam się jak posadzić rośliny w pojemniku bez odpływu 🤔

Rośliny w donicach dają większą możliwość aranżacji, bo można je przestawiać no i rosną w ziemi, a nie w moich ubogich piaskach.

Przygarnęłabym jeszcze pare donic ceramicznych, glinianych. Dostałam trzy spore, używane zalegające w piwnicy. Już są obsadzone. W jednej rośnie hortensja bukietowa Mój mały Toffik pięknie przezimowała i jest zieloniutka. Hortensje stoją w najciemniejszej części od północy i przy budynku. Tam mam zamiar przekopać kawałek trawnika i wsadzić jeszcze ze dwie hortensje ogrodowe.

Rośnie też pięknie tymianek, trawa żubrowa, liliowce i szczypior w wiadrach budowlanych, róża w starej oponie 😜 

To jest ta północna cześć mojego ogródka z niewielką, słoneczną częścią nie zasłoniętą przez budynek.


Tradycyjnie przystrzygłam iglaki, zakwasy miałam nawet w dłoniach przez tydzień 🤣 mój klomb z butelkowym obrzeżem wygląda schludnie. Tylko roślinność raczej pustynna. Sam piach i południowa wystawa chyba pójdę w trawy i skalniaki, smagliczki, przetaczniki…..


 Do ogródka zabieram Benia, ale ten niestety nie pomaga wszędzie wsadza ciekawski nos, kradnie różne rzeczy i wszystko co się rusza obszczekuje, szczególnie ludzi i psy za płotem, a wczoraj wyżerał mi z grządek granulowany obornik. Czort.🙈

Jak już pogrzebię w ziemi, pomacham łopatką i zaczyna być szarówka wracam na mój fotel, o ile jest wolny 😁

Kiedy już zdecyduję czy dzisiaj  wezmę do ręki druty czy szydełko to wydziergam kilka rządków i mi odcina prąd, zaczynam zasypiać, dla mnie doba się kończy, a organizm dopomina odpoczynku.😴

Nie ma obaw skończę ponczo zanim to dotrze do Kanady, a przesyłka już wyruszyła w drogę i będziemy się wspólnie cieszyć latem z ich posiadania.

No to się nagadałam, zostawiam Was z tym długim wpisem na wekend.

Dziękuję za komentarze, Wasze rady i wpisy, wszystkie czytam, odpowiem jak dorwę się do komputera, niestety przedziwna i irytująca rzecz nie mogę komentować z urządzeń mobilnych, a posty wstawiać mogę.