~~~~
Strasznie szybko biegnie ten czas, ani się obejrzysz a już święta za pasem, tak zupełnie nie dawno było słońce i ciepło. Zamykałam lato w słoikach, a teraz gdy je otwieram, zajadam robi mi się ciepło na wspomnienie tamtych dni.
Długo nie pisałam, bo po prostu nie chciało mi się pisać o zmartwieniach, które zaprzątnęły moją przestrzeń życiową.
Historia jest długa, ale opowiadać wszystkiego nie mam czasu ani siły.
Ostatnio kopię się z naszą służbą zdrowia i mam dość...nie wiem jak to napisać, bo lekarze to mądrzy ludzie (podobno) ale ja mam nieodparte wrażenie, że mam niestety z samymi debilami do czynienia, którzy wręcz twierdzą, że powietrza nie ma bo na szkiełku pod mikroskopem nie jest widoczne.A jak się odezwiesz, coś zasugerujesz to cię ofuczą i każą leczyć samemu i chyba to mi pozostaje jak zwykle.
Badania porobiłam wszelkie możliwe i dostępne dla mnie, problem jest a przyczyny nie widać, wszystko w normie. W końcu był szpital i....powtórzono wszystkie badania, które im dostarczyłam i oczywiści nic nie wyszło, no zdziwiłabym się gdyby wyszło.Poszłam tam by zrobiono mi badania których nie mogę wykonać laboratoryjnie czy w przychodni, bo nie ma takiego sprzętu i możliwości. Szpital to szpital i ma te wszystkie magiczne maszyny...jak widać nie dla wszystkich.
I usłyszałam, że jak będzie boleć to trzeba zrobić badanie specjalistyczne..no heloł, ale my tu nie jesteśmy bo nie boli tylko właśnie boli i to od maja. No to się dowiedziałam, że procedura nie przewiduje bla,bla bla i że to nie oni robią tylko na innym oddziale. Słowem mam się bujać, dostałam wypis i musiałam się zarejestrować na planowe przyjęcie (drzwi obok ) na inny oddział, by mi to badanie zrobili...zrobią w marcu przyszłego roku.
Ja olałabym to może - stara jestem ;0), ale sprawa nie dotyczy mnie tylko mojego dziecka jedynego.
Dochodzę do wniosku, że lekarze to nam nie pomogą, bo liczy się tylko procedura i jak już nic nie wiedzą a trzeba coś powiedzieć, to takie głupoty opowiadają , że mi szczęka nie raz opadła i zastanawiałam się czy dobrze słyszę i gdzie ja właściwie jestem?
Jeden z pomysłów to taki żeby dziecko do psychiatry posłać i psychotropy podać wtedy się wyciszy i przestanie jęczeć, że ją boli.
Drugi pomysł, że to alergia ( miała robione testy alergiczne, które nic nie wykazały) bo za dużo serków typu Danio je - szczegół moje dziecko nie tyka tych gówien od lat za to chętnie je własny, szczepiony jogurt naturalny...i niestety źle trafiła, bo ja pilnuję kuchni...no ale jak się nie wie co dolega i nawet nie zrobi wywiadu co dziecko jada itp. to tak jest. O innych pomysłach nie wspomnę po prostu ZGROZA.
Dużo czasu więc zajmuje mi doszukiwanie się przyczyny, przekopywanie internetu w poszukiwaniu suplementacji, naturoterapii by pomóc mojemu dziecku, bo jak widać konwencjonalna medycyna nie leczy tylko ma procedury.
Jest trochę lepiej, suplementuję moje dziecko witaminami, minerałami i mam nadzieję ,że się z tym problemem uporamy.
Dobra koniec jęczenia wyżaliłam się publicznie, ja półdupki spinam i się nie poddaję, mimo, że straciłam resztkę wiary w lekarzy, że mi się moje wyniki też trochę po drodze rozjechały( pewnie stres i muszę pomyśleć o sobie) no i teraz chodzę na kolejną serię zabiegów rehabilitacyjnych na skręcone kończyny dolne ;0) czasu mi to trochę zabiera bo trwać ma 4 tygodnie.
No cóż wolę to niż artroskopię stawu, biegam więc jak ta sarenka skoro świt ;0)
~~~~
Ze świata drutów...dzierga się...i wydziergało się...na zimę, by była kolorowa np.:szaliki i czapki.
Włóczka nie z tych nieprzyzwoicie drogich i szlachetnych za to pięknie pofarbowana Alize.
Wzór we wszystkich szalach jest jednakowy.
Każdy szal dostał również swoją spinkę do kompletu, a serduszko zostało ze mną ;0)
Czapki są wykonane prostym ściągaczem. Żeby były grubsze i cieplejsze przerabiałam dwie nitki razem. Musiałam odwinąć motek tak by po złożeniu nitek kolor pasował do siebie.
No to sypnęłam Wam zdjęciami zamiast dziergać, a Dropsów w promocji nakupiłaaaam.....teraz trzeba to przerobić.
A jeżeli ktoś nie za bardzo lubi grubą, ciepłą wełnę, albo myśli o lecie to donoszę,że Pani Ewa wrzuciła trochę lnów na sprzedaż i kusi..mnie osobiście ciągnie do energetycznych kolorów bordo, oranż mrrr...
Pozdrawiam Was ciepło i nie chorujcie, bo zdrowie stracicie :0)
~~~~
W tym roku sama biegałam po lekarzach i wyniki były idealne a ja z bólu wytrzymać nie mogłam. Więc lekarzy zostawiłam w spokoju ale rzutem na taśmę poszłam do młodej dr która się poznała i czekam na wizytę u specjalisty. Młodzi lekarze mają więcej chęci do szukania różnych metod leczenia i osobiście takich polecam. Piękne dziergadła zrobiłaś:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBasiu ja już przerabiałam starych i nowych lekarzy czasami mam wrażenie że stoję przed murem i walę w niego głową. Zamknięci są na suplementację ,witaminy, minerały na całościowe patrzenie na człowieka. Patrzą na ciebie jak na wariata liczy się procedura jak pasuje to przepisują chemię bijąc wszystko co jest do wytrzebienia. Jak sie uda to dobrze jak nie to coś innego ja mam wrażenie że to takie strzelanie z armaty na ślepo. Przerabiałam to na sobie kilka lat temu mi nie pomogli, pomogli ci co leczą ziołami i suplementują minerałami i witaminami oczyściłam się i biegam jak fryga, a po tych wszystkich lekach myślałam,że nadchodzi kres moich dni. Florce nie pozwolę zrobić krzywdy, nie bierze żadnych chemicznych wynalazków, od lat nie potrzebujemy antybiotyków i właściwie nie chorujemy. Ma dolegliwości bólowe ale stawiam na to że czegoś jej brakuje w organizmie i ten brak właśnie się tak manifestuje i szukam czego.
UsuńCieszę się ,że te kolorowe szale i czapki się spodobały,dziękuję.
moja siostra zaczęła mieć problemy z sercem. Budziła się w nocy z przyśpieszonym tętnem, a zaraz dołączała się biegunka. Lekarze nie mieli pomysłu co jej jest, badania były ok. Za którymś razem zemdlała. I lekarz na pogotowiu zasugerował celiaki. Popukałyśmy się w czoło - co ma serce do jelit. A tu bingo. Grunt to trafić na mądrego lekarza
OdpowiedzUsuńOj jelita mają bardzo dużo wspólnego nie tylko z sercem i tu akurat bym się nie zdziwiła. Też szukałam tam przyczyny, dlatego przywiązuję tak dużą uwagę do tego co jemy. Moje dziecko jest świadome i widzę, że coraz bardziej stosuje to w praktyce. Przykład z wczoraj, szła do sklepu miała ochotę na pączka pozwoliłam jej na to choć nie jadamy takich rzeczy no i z czym wróciła ze sklepu? z batonem musli ;0) lepszy wybór choć ja preferuję własnego wyrobu, które często zabiera do szkoły.
OdpowiedzUsuńa robiłaś jej testy na nietolerancję? nie na alergię. Wiele osób myli te pojęcia, mój syn ma np na kukurydzę. Wypadło nam wiele rzeczy bo wszędzie jest syrop glukozowo-fruktozowy. Pozdrawiam i życzę szybkiej diagnozy. A czapeczki super!!!
UsuńIwa tylko moja Florka nie ma dolegliwości żołądkowych żadnych ani bólowych ani zaparć, biegunek, wysypek, nie choruje ,nie ma przewlekłych zapaleń, katarów, kaszlu itp. Dlatego też zdziwiło mnie to co zasugerowała Pani doktor.
UsuńGrunt to rozsądek ,którego jak widzę Ci nie brakuje.Ja ze swoją pociechą biegam już od dwóch lat po różnych specjalistach.Byli zarówno ci z wielkimi tytułami jak i ci z mniejszymi. Wyniki, podobnie jak u Was,w normie.Był ortopeda , reumatolog,neurolog, neurochirurg wszyscy rozkładają ręce .Jak już wyczerpały się możliwości usłyszałam o konieczności wizyty u psychiatry ,psychologa itp . Czasami aż żal słuchać tych głupot jakie wygadują ....Pozdrawiam serdecznie Ania
OdpowiedzUsuńJessu co to się dzieje z tym naszym leczeniem ? Ja mam wrażenie,że jeżeli chodzi o choroby przewlekłe to cofnęliśmy się do epoki kamienia łupanego.A to co kiedyś leczyło i leczy tanio i skutecznie odrzuca się z obrzydzeniem jako zacofane i nieskuteczne, bo tylko moc jest w pigułce. No a że przy okazji wątrobę rozwali cóż no trudno skutek uboczny. Tylko sorry to wątroba moja lub dziecka i nie wymienię tego w serwisie. I ja dziękuję za te pomyłki niefrasobliwych lekarzy, którzy źle dobrali lek,i wręcz prowadząc na nas eksperyment medyczny.
UsuńBardzo dobrze to znam. W szpitalu dziewczynie, która ze mną leżała na sali i delikatnie sugerowała przyczyny swojej dolegliwości zalecono wizytę u psychiatry, bo za bardzo ię koncentruje na swoich problemach.Ja dostałam kierowanie do poradni, która na 2016 już nie ma terminów a na 2017 jeszcze nie zapisuje.Sorry, taki mamy klimat. Ania
OdpowiedzUsuńSłyszałam już od wielu osób o kierowaniu do psychiatry to ostatnio jak widzę jest nagminne.
UsuńJa już nie czekam na kolejnych specjalistów działam niekonwencjonalnie, szperam w necie jak to oni określają szukam pomocy u znachorów ;) no i dobrze, bo moje dziecko zaczęło się uśmiechać.
Małgosiu, ,może coś z terapii Gersona?
OdpowiedzUsuńDziękuję za podpowiedź.
UsuńPijemy soki, mam wyciskarkę wolnoobrotową i przemycam zielone, którego by nie ruszyło moje dziecko za nic w świecie ;0)
Mam też blender wysokobrotowy, który rozbija chlorofil na cząsteczki przyswajalne, to nabytek tegoroczny tak, że młóci koktajle.
Właśnie czytam i widzę, że właściwie nie ma czego tutaj podpowiadać. :)
UsuńBiorezonans może?
OdpowiedzUsuńOstatnio odkrywam pierwiastki. Najciekawszy z nich to złoto monojonowe produkowane przez zdolnego Polaka - pana Szczepaniaka w Kielcach. Na YT jest z nim wywiad, w tytule jest słowo ormus, można znaleźć.
A udziergi są oczywiście piękne, jak wszystkie u Ciebie.
Pozdrawiam świątecznie :)
Dzięki za info pozgłębiam temat. U nas na szczęście postęp, bóle minęły i chyba cystoskopię odpuszczę dziecku po prostu boje się jej i nie widzę sensu by tam grzebać ;0)
Usuń