Dzisiaj krótko ,jest upał ,nic mi się nie chce i jeszcze Florka chora,zamiast siedzieć nad jeziorem siedzę w domu ;0(
Moje dziecko ma chyba jakieś zapalenie krtani ,bo ma wokal jak chłopak w trakcie mutacji i do tego jeszcze gorączkuje ,więc ma siedzieć w chałupie-w taki upał to Masakra jakaś!
Z dobrych wieści:
Wszystkie zainteresowane osoby lnem ,z którego robiłam bolerko pragnę poinformować ,że jest do nabycia na aukcjach TU właśnie się pojawił w niewielkiej ilości.
Uprzejmie doniosłam i idę się ochłodzić...pod prysznicem ... niestety.
~~~~~~
Na zapalenie krtani przykładaliśmy naszemu starszemu lód owinięty w ściereczkę na gardło. Teraz mamy to za sobą, ale przeżyliśmy chwile grozy ;(
OdpowiedzUsuńPodczytuję blog od dawna z racji szydełka i drutów jako dzielonej pasji; ale z troską też śledzę wieści o Florce. CHciałam uprzejmie donieść, że dziecięciem będąc chorowałam na anginę częściej niż byłam zdrowa. Przeszło w końcu, jak wkroczyłam w wiek nastoletni. Potem nic się mnie nie imało dopóki się nie przepracowałam na własne życzenie zresztą, ale to inna historia - dorosłej głupoty ;)
OdpowiedzUsuńProblem ze mną był o tyle, że były to mega-anginy z ropiejącym, bolącym i opuchniętym na potęgę gardłem i gorączkami po 40 stopni. A anginy leczyło się wtedy biseptolem (bo dziecko tak walczyło zacięcie, że do zastrzyku 3 osoby nie umiały utrzymać kilkulatki!). Póki co się trzymam i tylko mam po antybiotykach reumatyzm lekki od zawsze.
Współczuję serdecznie i szczerze, bo jest to udręka i dla dziecka i rodziców. Oby jak najszybciej się pojawiło uodpornienie - albo się wyjaśniło jak te choróbska Florki opanować!
Pozdrawiam z lekkim irlandzkim chłodkiem w ramach sympatii (nie mylić z "ozięble"!)
I idę szukać swetra na jutro do roboty... Ugh.
Z przejęcia Florką zapomniałam napisać - a zamierzałam, że śledzę blog, bo mi się strasznie tu podoba, a ciuszki są prześliczne i inspirujące ('dziam' sobie intuicyjnie i kreatywnie bez wytycznych - moja galeryjka jest maleńka). Na widok sukienki tej oto - http://picasaweb.google.com/lh/photo/jAkTvIkBYrx4oxx_3sVJKQ?feat=embedwebsite - również mojemu Połowicowi szczęka opadła - facetowi! :))
OdpowiedzUsuńMao doczytuję, że Twoje dziecko choruje dość często, więc z głębi serca i doświadczenia na własnej skórze radzę. Świeży imbir, kawałek grubości pół centymetra, pociąć w plasterki zaparzyć i wypić. I tak codziennie. Wersja na upały taki sam kawałek lub mniejszy, bo imbir jest piekący, wycisnąć w prasce do czosnku do wody mineralnej i wypić duszkiem, bo smakuje jak rozpuszczone mydło. Stosujemy to z mężem od paru lat i nie mamy problemów z przeciębieniem, aftami, które ja miałam przy każdym stresie. Jak zapominałam wypić albo się uparłam, że nie wypiję tego więcej, wracały afty, katar, a w czasie ciąży ciężkie przeziębienie. Wróciłam do picia, bo imbir pomaga na zgagę, której w ciąży nie brakowało. Ostatnio odkryłam przyjemniejszy rodzaj terapii, imbir kandyzowany, pychotka, którą można dodać do ciast. Pomądrowałam się, ale radzę spróbuj.
OdpowiedzUsuńDziewczyny bardzo Wam dziękujemy za troskę i słowa otuchy i za to że zaglądacie i czytacie.
OdpowiedzUsuńImbir wypróbuję,zawsze próbuję naturalnych środków ,które leczą , lepsze to niż antybiotyk.
Teraz dodatkowo zastosowałam kurację srebrem koloidalnym ,na szczęście pomogło ,temperatura spadła ,ma koło 37 bardzo się cieszę, bo gorączkowała przy tym upale do 39,nie zeszło na oskrzela,kaszel się nie rozwinął w duszący i obeszło się bez nebulizatora.
Głos powrócił i niestety możliwość pisków też ;0)))
Znak Florka ZDROWIEJE.
Jeszcze mi sie przypomnial czosnek - mozna dostac w kapsulkach (osobiscie nie znosze swiezego).
OdpowiedzUsuń